Lech Kaczyński podpisał w środę ustawę upoważniającą go do ratyfikowania traktatu lizbońskiego.
Tydzień temu, po trzech tygodniach sporów między PiS a PO, ustawę uchwalił Sejm, a następnie Senat. Prezydent miał na jej podpisanie 21 dni, ale nie zwlekał.
– To bardzo dobra decyzja. Mam nadzieję, że równie szybko, jak prezydent podpisał ustawę, ratyfikuje też traktat – mówi „Rz” Zbigniew Chlebowski, szef Klubu PO.
Jego zdaniem to oznaka, że w sprawie traktatu prezydent jest konsekwentny i dotrzymuje uzgodnień, jakie poczynił z premierem. – To przykład, że w ważnych sprawach dla Polski politycy potrafią porozumieć się ponad podziałami. – Liczymy teraz na jak najszybszą ratyfikację, bo nie ma sensu zwlekać – uważa Sławomir Nowak, szef gabinetu politycznego premiera.
Podpisana ustawa ma charakter techniczny i dopiero po jej opublikowaniu w Dzienniku Ustaw zacznie się liczyć termin, jaki ma na ratyfkację głowa państwa. Konstytucja nie reguluje kwestii czasu, jaki ma na to prezydent, dlatego się przyjmuje, że na ostateczne złożenie podpisu Lech Kaczyński ma czas do 31 grudnia 2008 roku. To termin, w jakim kraje Unii Europejskiej zobowiązały się do ratyfikacji traktatu.