Otwierając dwudniowy (16 – 17 maja) szczyt, jego gospodarz, prezydent Peru Alan Garcia, apelował, by deklaracja końcowa z Limy nie była kolejnym spisem pobożnych życzeń, lecz zawierała konkretne cele. Nie będzie łatwo je uzgodnić, zważywszy że kraje latynoskie podzieliły się na dwa wrogie obozy: rzeczników liberalizmu i radykalną lewicę skupioną wokół lidera Wenezueli Hugo Chaveza.
Uczestnicy szczytu od razu się posprzeczali – o biopaliwa. Temat wywołał specjalny sprawozdawca ONZ Jean Ziegler, który określił ich produkcję jako “zbrodnię przeciwko ludzkości” w sytuacji, gdy kraje regionu borykają się z kryzysem żywnościowym. Jego zdanie podzielają lokalni potentaci naftowi, tacy jak Wenezuela. W obronie biopaliw wystąpił z kolei prezydent Brazylii, drugiego ich producenta w świecie po USA. – Chce się odkazić planetę, zwalczać globalne ocieplenie, podpisać protokół z Kioto, a gdy Brazylia oferuje paliwo niepowodujące emisji dwutlenku węgla, woli się ropę – grzmiał Luiz Inacio Lula da Silva.
Spodziewano się konfrontacji Chaveza i jego sojuszników z krajami Zachodu. Jej zapowiedzią była ostra wymiana zdań między liderem Wenezueli a niemiecką kanclerz Angelą Merkel. Trzeba przyznać, że Hugo Chavez ma szczególny dar odwracania uwagi od meritum spotkań, w których uczestniczy. Z ostatniego szczytu iberoamerykańskiego w Chile zapamiętano, że zirytowany król Hiszpanii kazał mu się zamknąć. Nie inaczej jest teraz. Zanim około 60 szefów państw i rządów UE, Ameryki Łacińskiej i Karaibów postawiło stopę w Limie, Chavez był na ustach wszystkich z powodu polemiki między nim a kanclerz Niemiec.
Przed swą pierwszą podróżą do Ameryki Łacińskiej Angela Merkel wezwała kraje regionu, by nabrały dystansu wobec Caracas. Na odpowiedź nie musiała długo czekać. Chavez porównał ją do Hitlera i zagroził, że jeśli spotkają się w Limie, może jej powiedzieć coś, co ją rozzłości. Podczas wczorajszego spotkania Chavez niespodziewanie przeprosił jednak niemiecką kanclerz. Dwoje polityków wymieniło nawet uścisk dłoni. – Ubolewam, jeśli byłem zbyt brutalny – oświadczył Chavez.
Utarczki słowne lidera Wenezueli z przywódcami Zachodu to jednak nic w porównaniu z konfliktem, w jaki popadł on z prawicowymi prezydentami krajów regionu, zwłaszcza z Kolumbijczykiem Alvaro Uribe. Piąty już szczyt UE – Ameryka Łacińska zbiegł się w czasie z potwierdzeniem przez Interpol autentyczności dokumentów znalezionych w komputerze jednego z przywódców lewicowej kolumbijskiej partyzantki (FARC) Raula Reyesa, zabitego przez siły zbrojne Bogoty w Ekwadorze. Z dokumentów wynika, że FARC – uznane w Europie i USA za organizację terrorystyczną – są wspierane przez Chaveza finansowo i dostawami broni.