Około 15 tys. ludzi przyszło we wtorek na Piazza Navona, by napiętnować Silvia Berlusconiego za to, że za pomocą nowych ustaw i dekretów chce wstrzymać toczący się przeciwko niemu proces o korupcję. Premier co prawda zastrzegł, że nie skorzysta z tych dobrodziejstw i stanie przed sądem, ale i tak nazwano go faszystą, masonem, sutenerem i mafioso.Na wezwanie Antonia Di Pietro, szefa opozycyjnej partii Włochy Wartości, na manifestację stawiła się intelektualna czołówka lewicy, m.in. reżyser Nanni Moretti, filozof Paolo Flores D’Arcais, a także komuniści, pacyfiści i zieloni.
Di Pietro stwierdził, że po wprowadzeniu immunitetu dla czterech najważniejszych osób w państwie będą one mogły bezkarnie gwałcić i zabijać dzieci. Czołowy dziennikarz RAI Marco Travaglio powiedział zaś, że Berlusconi w kapeluszu wygląda jak Al Capone, a działa jak modliszka pożerająca po stosunku naiwnych partnerów.
Potem było jeszcze ciekawiej, bo popularny satyryk Beppe Grillo zaatakował przywódcę opozycji Waltera Veltroniego za to, że jest sojusznikiem „psychicznego karła” (czyli Berlusconiego), bo rozbił lewicę i oddał prawicy Rzym.
Dostało się też prezydentowi Giorgio Napolitano: „Śpiący Morfeusz podpisuje wszystko, wraz z ustawami rasowymi i immunitetem dla siebie i bandy czworga”. Te słowa wywołały ogromną konsternację, bo głowy państwa jako gwaranta procesu demokratycznego nikt dotąd we Włoszech nie ważył się atakować.
Jeszcze dalej poszła aktorka i reżyserka Sabina Guzzanti. Stwierdziła, że „za 20 lat Ratzinger umrze i pójdzie tam, dokąd powinien, czyli do piekła, gdzie torturować go będzie para diabełków-pedałków”. Dodała, że piękna minister równouprawnienia Mara Carfagna zawdzięcza stanowisko „wylizaniu ptaszka Berlusconiemu”.