Szef litewskiego rządu Gediminas Kirkilas oświadczył, że Litwa nie prowadzi i nie zamierza prowadzić negocjacji z Niemcami na temat przedłużenia funkcjonowania elektrowni atomowej w Ignalinie w zamian za rezygnację z bojkotu rosyjsko-niemieckiego gazociągu Nord Stream. O możliwości takiej „transakcji wymiennej” pisała w wydaniu z 2 – 3 sierpnia „Rz”.
– Żadnej wymiany nie będziemy dokonywali. Nie słyszałem zresztą o żadnych tego rodzaju propozycjach ze strony Niemiec. W tej chwili gromadzimy informacje o sytuacji, do jakiej może dojść po zamknięciu elektrowni atomowej w Ignalinie po roku 2009 – oświadczył premier Litwy. – Nasze stanowisko w sprawie gazociągu północnego jest niezmienne. W kwestii zagrożeń ekologicznych jesteśmy jednomyślni z Parlamentem Europejskim – dodał.
Litewski deputowany do Parlamentu Europejskiego Vytautas Landsbergis w rozmowie z agencją informacyjną BNS powiedział jednak wczoraj, że również on słyszał nieoficjalne informacje o porozumieniu „elektrownia za gazociąg”. Jego zdaniem rozpowszechnianie takich informacji może być dowodem na to, że siły forsujące budowę gazociągu poważnie traktują wysiłki Litwy na rzecz przeprowadzenia ekspertyzy o tym, jak jego budowa może wpłynąć na środowisko naturalne.
Wilno jest zaniepokojone tym, co stanie się po 2009 roku, gdy zostanie zamknięta elektrownia atomowa w Ignalinie. Litewskie elektrownie są w stanie pokryć zapotrzebowanie Litwy na energię elektryczną, ale są napędzane rosyjskim gazem i mazutem. Rosja ma też monopol na dostawy na Litwę gazu ziemnego i zaopatruje w ropę jedyną na Litwie rafinerię naftową w Możejkach.
Zamknięcie elektrowni było jednym z warunków przyjęcia Litwy do Unii Europejskiej. Bruksela niechętnie patrzy teraz na starania Litwy o renegocjowanie tej części umowy akcesyjnej.