Rz: Czy uznanie niepodległości separatystycznych regionów było zgodne z prawem międzynarodowym?
David Dunn:
Tworzenie nowych państw zawsze budzi takie wątpliwości. Republika Południowej Afryki ogłosiła niepodległość kilku państw, m.in. Suazi, które było uznawane tylko przez nią. Podobnie jest z Republiką Północnego Cypru uznawaną jedynie przez Turcję. Prawo nie zakazuje uznawania niepodległości jakiegoś kraju. Zupełnie inna sprawa to uzyskanie zgody ONZ dla takiej decyzji. W przypadku tworzenia nowego państwa moglibyśmy mówić, że wszystko odbyło się zgodnie z prawem, gdyby niepodległość została uznana przez Zgromadzenie Ogólne ONZ i kraj ten stałby się członkiem Organizacji Narodów Zjednoczonych. W przypadku Osetii Południowej i Abchazji się na to nie zanosi. Ale Rosja ma nadzieję, że uruchomiła pewien proces.
Ten sam, który uruchomiło ogłoszenie niepodległości Kosowa?
Oczywiście. Z punktu wiedzenia prawa międzynarodowego Kosowo było częścią Serbii. Ale obecność wojsk NATO pozbawiła Serbów kontroli nad tym terytorium i właściwie otworzyła drogę do ogłoszenia niepodległości przez Albańczyków. Kiedy się to już stało, niepodległość od razu uznało niemal 50 państw. Rosja, która sprzeciwiała się odrywaniu Kosowa od Serbii, wykorzystuje teraz ten precedens. Wątpię jednak, aby ktokolwiek poza garstką sojuszników Rosji uznał niepodległość Osetii Południowej i Abchazji. Mogą to zrobić Kuba, Wenezuela, może Syria. Dalej więc będzie status quo. Odwrotny proces zachodzi natomiast w przypadku Tajwanu, który jest uznawany przez coraz mniejszą liczbę państw. Przez chwilę miał miejsce w ONZ, ale je stracił.