Rz: Francuscy nauczyciele protestują przeciwko wprowadzeniu do szkół lekcji angielskiego. Czy to kolejna krucjata przeciwko angielszczyźnie we Francji?
Piotr Moszyński:
Wprost przeciwnie, rząd i prezydent Sarkozy odstąpili od tradycji promowania języka francuskiego na siłę, wszędzie i za wszelką cenę. Natomiast protesty francuskich związkowców nie dotyczą wprowadzenia lekcji angielskiego, ale tego, że minister Xavier Darcos chce ich zagonić do dodatkowej roboty, i to w czasie wakacji. Polskie media podały tę informację za BBC, nie uwzględniając tradycyjnej złośliwości Brytyjczyków wobec Francuzów.
Czy ja dobrze słyszę? Przekręcenie informacji przez jedno z najpoważniejszych mediów na świecie wynika ze stereotypu narodowego?
Francuzi wiele lat przyzwyczajali Anglików do swojej niechęci do angielszczyzny. Wyspiarze nauczyli się przed tym bronić za pomocą szyderstwa i złośliwości. Wykorzystują każdą okazję, żeby pośmiać się z Francuzów. Tym razem pewnie jeden z redaktorów BBC, słysząc o lekcjach angielskiego i protestach związkowców, nie omieszkał wpisać całej sprawy w tradycyjną niechęć sąsiadów zza kanału do angielszczyzny. To jednak drobnostka w porównaniu z wypowiedzią byłej francuskiej premier Edith Cresson, która zasugerowała kiedyś, że Anglicy to „naród pedałów”.