Prezydent Nikaragui Daniel Ortega decyzję o uznaniu obu republik uzasadniał “zagrożeniem światowego pokoju przez hegemonistyczną, zachłanną politykę” Stanów Zjednoczonych. Ortega, niegdyś bliski sojusznik Związku Radzieckiego, wyraził poparcie dla premiera Władimira Putina zmagającego się – jak stwierdził – z “planem okrążania Rosji”. Moskwa liczy, że w sprawie uznania Osetii Południowej i Abchazji poprze ją około dziesięciu krajów.
Eurodeputowani debatowali wczoraj nad sytuacją w Gruzji. Zachowali się tak jak unijni przywódcy na poniedziałkowym szczycie w Brukseli. Potępili Rosję za uznanie Osetii Południowej i Abchazji, a obu stronom gruzińskiego konfliktu zarzucili akty przemocy w celu zmiany sytuacji w separatystycznych regionach. Zdaniem posłów lewicy to Gruzja rozpoczęła działania wojenne, jednak i oni się zgodzili, że reakcja Rosji była “niewspółmierna”.
Parlamentarna rezolucja nie wyszła poza ustalenia szefów rządów UE. Eurodeputowani poparli zamrożenie negocjacji umowy o partnerstwie z Rosją, ale nie zdecydowali się na apel o odwołanie szczytu czy odebranie Rosji prawa do organizacji igrzysk olimpijskich w Soczi w 2012 r. Zaapelowali na-tomiast o ułatwienia wizowe i stworzenie strefy wolnego handlu nie tylko z Gruzją, ale też z Ukrainą i Mołdawią.
Konkretną pomoc otrzyma natomiast Tbilisi z Waszyngtonu. Wczoraj prezydent USA George W. Bush ogłosił przekazanie Gruzji około miliarda dolarów. W stronę Gruzji popłynął USS “Mount Whitney”, amerykański okręt wojenny z 17 tonami pomocy humanitarnej w ładowni.
Z kolei Bank Światowy zdecydował o udzieleniu Gruzji pożyczki w wysokości 750 mln dolarów. Pieniądze te mają pomóc Tbilisi w zminimalizowaniu negatywnego wpływu konfliktu na gospodarkę.