Jose Zapatero zdradził, że zależy mu na udziale w szczycie G20 w Waszyngtonie z przyczyn „ideologicznych”. Wraz z szefami rządów Wielkiej Brytanii i Brazylii chce forsować gruntowną zmianę modelu finansowego.

Walcząc jak lew o prawo do udziału w szczycie planowanym na 15 listopada, Zapatero eksponował dotąd pozycję hiszpańskiej gospodarki. Dziennik „El Pais” ujawnił jednak, że na spotkaniu komitetu wykonawczego swej partii premier wysunął argument „ideologiczny”. Mówił, że nie wszyscy wystąpią w Waszyngtonie „pod jedną flagą”. Niektórzy, tak jak on, są za głęboką zmianą modelu, podczas gdy innym wystarczy nowy „makijaż kapitalizmu”. Zapatero wyraził obawę, że ci ostatni „zmienią coś tak, by wszystko zostało po staremu”. Partyjni koledzy zachęcali go do lansowania „alternatywnej wizji wobec neokonserwatywnego modelu ideologicznego przeżywającego kryzys”.

Premier, który wciąż nie ma pewności, że pojedzie na szczyt, twierdzi, że jego opinię podzielają zaproszeni do Waszyngtonu brytyjski premier Gordon Brown i brazylijski prezydent Luis Inacio Lula da Silva. Brown faktycznie popiera starania Zapatero. Zaapelował o zaproszenie Hiszpanii do prezydenta George’a Busha, argumentując, że to ważny gospodarczo kraj, a jego premier „ma ciekawe pomysły”. Według „El Pais” Brown przyznaje, że „gorączkowe ograniczanie roli państwa się nie sprawdziło”, i nie kryje, że zależy mu na wzmocnieniu socjaldemokratycznej reprezentacji na szczycie w Waszyngtonie.

– Mówiono, że Brown jest bardziej na lewo od Tony’ego Blaira, bo nawoływał do podnoszenia podatków bogatym. Ale to było 30 lat temu, a od dobrych 20 lat jest zwolennikiem angloamerykańskiego modelu gospodarczego, trudno się u niego dopatrzyć zapędów socjalisty – mówi „Rz” politolog Peter Dorey z Uniwersytetu w Cardiff. – Brown był jednym z twórców nowej Partii Pracy, która propagowała liberalną gospodarkę, cięcie zasiłków i większy udział sektora prywatnego w służbie zdrowia i oświacie. Nie widać, by zamierzał zejść z tego kursu. Prawdziwi socjaliści czują się zdradzeni, bo wyraźnie skręcił w prawo. Nie sądzę, by chciał dołączyć do grona ideologów, którzy nawołują do zmiany modelu – dodaje.

Nie mówiąc o tym, że za udziałem Hiszpanii w szczycie opowiada się też – na pewno nie z przyczyn ideologicznych – prawicowy prezydent Francji Nicolas Sarkozy.