[b]RZ: Śledztwo w sprawie zabójstwa Anny Politkowskiej skończyło się klapą. Oskarżeni wyszli na wolność. Czy jest szansa na wyjaśnienie tej sprawy?[/b]
[b]Oleg Panfiłow:[/b] Od dnia, gdy Anię zamordowano, mówiłem, że nie znajdzie się prawdziwy zabójca. Od 1993 roku, kiedy zacząłem się zajmować monitoringiem zabójstw dziennikarzy związanych z wykonywanym przez nich zawodem, zginęło ponad 40 osób. Żadnej sprawy nie wyjaśniono, z wyjątkiem jednej. Wtedy jednak za kratki też trafili wyłącznie wykonawcy, a sąd nawet nie próbował wyjaśnić, kto był zleceniodawcą.
[b]Rodzina i adwokaci liczą, że uda się doprowadzić do procesu, w którym na ławę oskarżonych trafią zabójcy i zleceniodawca.[/b]
Śledztwo prowadzone przez nasze organy sprawiedliwości nigdy ich nie wskaże. Dochodzenie w sprawie Ani jest tego dowodem. Przeprowadzono je w obrzydliwy sposób. Myślę, że przysięgli w większym stopniu byli zdezorientowani bałaganem i niechlujnością, niż przekonani, że podejmują obiektywną decyzję. Ktoś będzie cały czas starał się odciągnąć sąd od prawdziwych zabójców, wymyślając co i rusz nowe fałszywe tropy, i mącić, tak jak to było przez długie tygodnie śledztwa.
[b]Komu zależy, by ta sprawa nie została wyjaśniona?[/b]