Piosenkarka została ubezwłasnowolniona, po tym jak przeszła załamanie nerwowe i trafiła do szpitala psychiatrycznego. W efekcie orzeczenia sądu ojciec gwiazdy Jamie Spears nie tylko zarządza jej finansami, ale ma wpływ na jej życie osobiste i decyduje, z kim się spotyka – przypomina dziennik „Daily Telegraph”.
- Moja klientka czuje się jak więzień z powieści "Archipelag Gułag" Aleksandra Sołżenicyna. Nie mam z nią swobodnego kontaktu – utrzymuje adwokat gwiazdy Jon Eardley. W piśmie sądowym porównał życie 27-letniej piosenkarki do losów robotników sowieckich łagrów.
Eardley nie jest pierwszym, który posłużył się tak kontrowersyjnym porównaniem. W 2007 roku luterański pastor Johannes Lerle z Bawarii nazwał aborcję "gorszą zbrodnią od Holokaustu". Został za to skazany na rok pozbawienia wolności.
Rok wcześniej bawarski biskup Walter Mixa stwierdził, że liczba aborcji znacznie przewyższa liczbę ofiar zamordowanych w obozach koncentracyjnych. I ta wypowiedź spotkała się z ostrą krytyką. Podobnie jak stwierdzenie amerykańskiego rabina Yehudy Levina, że homoseksualizm jest gorszy od zagłady Żydów. Wcześniej podobnie wypowiadał się metropolita Kolonii Joachim Meisner.
– W naszym życiu postępuje dewaluacja słów. Coraz częściej wyolbrzymiamy problemy, nadając im nieadekwatne określenia. Przestaliśmy się dziwić, że w tym zamęcie szasta się również pojęciami odnoszącymi się do prawdziwych tragedii – ocenia w rozmowie z "Rz" sekretarz redakcji katolickiego tygodnika "Idziemy" Barbara Sułek-Kowalska.