„Międzynarodowa komisja, która prowadzi śledztwo w tej sprawie, dysponuje wskazówkami, że to Micheil Saakaszwili mógł rozpocząć konflikt” – napisał w sobotę „Der Spiegel”. Publikacja zbiegła się w czasie ze spotkaniem w Brukseli, gdzie europejscy i amerykańscy politycy debatowali o sytuacji na Kaukazie sprzed pół roku oraz relacjach Gruzji z Rosją i NATO. „Spiegel” utrzymuje, że kluczową rolę w sprawie konfliktu odgrywa wypowiedź gruzińskiego generała Mamuki Kuraszwilego z 7 sierpnia, który oświadczył, że jego kraj postanowił „przywrócić w całym regionie konstytucyjny porządek”. Sformułowanie tej treści miało znaleźć się także w gruzińskim rozkazie z tego samego dnia, do którego dotarły rzekomo rosyjskie służby specjalne i przekazały go komisji międzynarodowej. Treść rozkazu ujawnił wcześniej portal Georgia Times.
Zdaniem niemieckiego tygodnika, Tbilisi odmawia wydania oryginału tego dokumentu, tłumacząc, iż jest on objęty tajemnicą państwową. „Jeśli jego autentyczność zostanie potwierdzona, Saakaszwili zostanie oskarżony o kłamstwo” – pisze „Spiegel”.
– Nie martwię się publikacją niemieckiego tygodnika, gdyż nie przedstawia ona żadnych nowych faktów, obciążających Gruzję – mówi „Rz” szef Instytutu Wolności w Tbilisi Lewan Ramiszwili. – Rewelacje w podobnym tonie już wcześniej ukazywały się na łamach tego pisma. Nie wykluczam, że „Spiegel” prowadzi szczególną kampanię przed kwietniowym szczytem NATO w Niemczech i Francji. Jego doniesienia nie powinny mieć wpływu na opinię międzynarodową – dodaje Ramiszwili.
W nocy z 7 na 8 sierpnia gruzińska ofensywa doprowadziła do eskalacji napięcia w separatystycznych republikach Osetii Południowej i Abchazji. Saakaszwili tłumaczył, że atak miał na celu powstrzymanie rosyjskiej agresji. Na początku września „Spiegel” pisał: „W USA narasta podejrzliwość, że prezydent Gruzji to hazardzista, który sam wywołał krwawą wojnę i bezczelnie okłamał Zachód”.
Tygodnik, powołując się na dane wywiadów zachodnich, przekonywał, że Gruzini 7 sierpnia wieczorem zaczęli ostrzał Osetii Południowej. Podczas gdy Rosjanie do walki mieli włączyć się dopiero następnego dnia przed południem.