Debiut Obamy na salonach Europy

W lipcu prezydent USA odwiedzi Rosję. Potem czas na Chiny – to efekt pierwszych spotkań Baracka Obamy w Londynie.

Aktualizacja: 02.04.2009 08:04 Publikacja: 01.04.2009 21:14

Barack Obama na spotkaniu z z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem

Barack Obama na spotkaniu z z prezydentem Rosji Dmitrijem Miedwiediewem

Foto: AFP

5 tysięcy policjantów i tyle samo demonstrantów – tak wyglądała brytyjska stolica na dzień przed szczytem z udziałem przywódców grupy najważniejszych państw świata G20.

– Wstydźcie się! Szturmować banki! – skandowały tłumy w londyńskim City. Rozpoczęło się wielkie plądrowanie sprzętu i dokumentów. W okolicy Bank of England rozegrała się regularna bitwa. W ruch poszły koktajle Mołotowa, jajka, krzesła. Do akcji wkroczyła policja. 32 osoby trafiły do aresztu. Wieczorem się okazało, że w czasie demonstracji doszło do tragedii. Londyńska policja poinformowała, że jeden z protestujących zmarł.

W tym czasie w rezydencji amerykańskiego ambasadora odbywało się długo oczekiwane, pierwsze spotkanie Baracka Obamy z Dmitrijem Miedwiediewem. Amerykańska administracja zapowiadała „nowy początek” w relacjach z Rosją. Nastąpił on w postaci wspólnego oświadczenia o rozpoczęciu rozmów o odnowieniu wygasającego z końcem tego roku traktatu START. Nieformalnie, przedstawiciele obu dyplomacji mówią o możliwości zredukowania arsenału głowic nuklearnych z obecnych 2200 do 1500 po każdej ze stron. Zarys porozumienia ma powstać do lipca. Wtedy Obama, jak sam wczoraj ogłosił, ma złożyć wizytę na Kremlu.

– To próba otwarcia nowego rozdziału w polityce kontroli i nierozprzestrzeniania broni masowego rażenia. Wyraźnie widać, że w tej kwestii Waszyngton i Moskwa będą współpracowały ze sobą znacznie lepiej niż za rządów Busha – ocenia w rozmowie z „Rz” były ambasador USA w Moskwie James Collins.

[srodtytul]Wiele nas łączy, trochę dzieli[/srodtytul]

– To był bardzo konstruktywny dialog – powiedział Obama po półtoragodzinnym spotkaniu za zamkniętymi drzwiami. Obaj prezydenci zgodzili się co do potrzeby współpracy na rzecz bezpieczeństwa międzynarodowego oraz tego, że Iran musi w pełni zrealizować rezolucje ONZ i współpracować z Międzynarodową Agencją Energii Atomowej. „My, przywódcy Rosji i USA, jesteśmy gotowi wznieść się ponad mentalność z czasów zimnej wojny i zacząć nowe stosunki między naszymi krajami” – czytamy w oświadczeniu wydanym po spotkaniu.

Miedwiediew stwierdził, że z optymizmem patrzy na przyszłe relacje z USA. – Dzisiejsza dyskusja pokazała, że jest więcej rzeczy, które nas jednoczą niż takich, które nas dzielą – mówił. Obama wypowiadał się w podobnym tonie, nie ukrywał jednak, że między USA i Rosją wciąż pozostają istotne różnice. Chodzi między innymi o budowę amerykańskiej tarczy antyrakietowej w Europie oraz o sytuację w Gruzji. Jak podaje „Washington Post”, powołując się na źródła dyplomatyczne, Obama powiedział wprost Miedwiediewowi, że nie zamierza uznać niezależności Osetii i Abchazji.

– Rząd Obamy chce otworzyć nowy rozdział w stosunkach z Rosją, stara się zmienić ton, stworzyć możliwość skuteczniejszej współpracy. Jeśli spojrzymy jednak na konkrety, mamy do czynienia bardziej z kontynuacją niż zmianą: Ameryka nie odwraca się od NATO, nie wyrzeka się swoich zobowiązań. Waszyngtonowi chodzi raczej o to, by Moskwa przestała być częścią problemu, a stała się częścią rozwiązania. To wszystkim powinno być na rękę, Polsce także – mówi „Rz” ambasador Collins.

Amerykański prezydent rozmawiał też w Londynie z przywódcą Chin Hu Jintao. Ustalili, że Waszyngton i Pekin będą wspólnie walczyć z globalną zapaścią gospodarczą oraz pracować nad tym, by „kryzys takich rozmiarów nigdy się już nie powtórzył”. Obama i Hu zgodzili się też uruchomić bliższą współpracę między armiami obu krajów oraz podjąć dialog na temat praw człowieka.

Obama przyjął też zaproszenie do Chin – wizyta planowana jest na drugą połowę roku.

[srodtytul]Czy to się uda?[/srodtytul]

Obama, który od Londynu rozpoczął swoją pierwszą – poza Kanadą – zagraniczną podróż, lał wczoraj miód na serce Brytyjczyków. Nie ukrywał przejęcia przed audiencją u królowej. Przekonywał, że Wielka Brytania to ważny sojusznik USA. – To, co kocham w Wielkiej Brytanii, to jej naród. Tyle zawdzięczamy Anglii. Zawsze szliśmy ramię w ramię – przekonywał.

Humory psuł wczoraj nieco prezydent Francji, który zagroził, że podczas szczytu nie będzie tolerował fałszywych obietnic. – Obecne propozycje nie odpowiadają Francji i Niemcom – powiedział. O stworzeniu wspólnego frontu Nicolas Sarkozy miał rozmawiać wczoraj z kanclerz Angelą Merkel. – Czy opuści pan szczyt? – pytali dziennikarze. – Puste krzesło oznaczałoby fiasko szczytu – odpowiedział.

Być może kolejne szczyty będą się odbywały z udziałem Polski. Nasz udział w G20 poparła wczoraj Hiszpania.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021