Nadja Benaissa pozostanie w areszcie – zdecydowała wczoraj prokuratura w Darmstadt. Ma to uniemożliwić piosenkarce zarażanie wirusem HIV partnerów seksualnych. – Istnieje uzasadnione podejrzenie, że w latach 2004 – 2006 naraziła na zarażenie trzy osoby, uprawiając seks bez zabezpieczenia i nie informując ich o tym, że jest nosicielką wirusa HIV – twierdzi prokurator.
Piękna Nadja znalazła się w areszcie na skutek doniesienia jednego z partnerów. – Poznałem Nadję w 2004 roku. Byliśmy razem przez kilka tygodni. Pytałem ją, czy jest zdrowa. Odpowiedziała, że tak. W dwa lata później dowiedziałem się, że od lat była nosicielką – opowiedział swą historię bulwarówce „Bild” jeden z byłych partnerów piosenkarki, który najprawdopodobniej cierpi na AIDS.
Nadja Benaissa pochodzi z niemiecko-marokańskiej rodziny. Dziewięć lat temu została członkinią grupy No Angels. Zespół sprzedał pięć milionów płyt i był najbardziej znaną kobiecą grupą wokalną w historii niemieckiej muzyki pop. Po jego rozpadzie w 2003 roku Nadja kontynuowała karierę solo. Mimo sukcesów estradowych nie zgromadziła majątku. Jak twierdzi, ma 200 tys. euro długów.
Teraz odpowie za poważne naruszenie zdrowia osób, z którymi utrzymywała intymne kontakty. Grozi jej za to od sześciu miesięcy do dziesięciu lat więzienia. – Pod warunkiem że żaden z partnerów nie straci życia – tłumaczy prof. Winfried Hassemer, ekspert w dziedzinie prawa karnego. W przeciwnym wypadku minimalna kara wynosić będzie pięć lat. Zgodnie z niemieckim prawem nie podlega karze ten, kto uprzedził swego partnera o chorobie. Uprzedzony musi być jednak w stanie taką informację przeanalizować, co zakłada, że nie może być pod wpływem alkoholu czy narkotyków.
Nie wiadomo jeszcze, ilu partnerów zaraziła Nadja Benaissa. – Wszystko się wyjaśni w trakcie procesu – powiedział „Bildowi” Klaus W., jeden z partnerów piosenkarki.