– Stanowczo ostrzegamy przywódców niektórych krajów zachodnich, by nie ingerowali w wewnętrzne sprawy Iranu. Irański naród na to zareaguje! – ostrzegł wczoraj duchowy przywódca Iranu ajatollah Ali Chamenei. Swoją mowę, transmitowaną przez telewizję, wygłosił do wielotysięcznego tłumu zgromadzonego w Teheranie.
Irańskie władze zarzucają USA i Wielkiej Brytanii próbę destabilizacji ich kraju poprzez wsparcie dla protestów opozycji. Zaczęły się one po wyborach 12 czerwca, gdy ogłoszono zwycięstwo obecnego, skrajnie konserwatywnego prezydenta Mahmuda Ahmadineżada.
– Zachód jest obecnie w znacznie trudniejszej sytuacji niż przed zamieszkami – mówi „Rz” prof. Ali Ansari, dyrektor Instytutu Studiów Irańskich brytyjskiego uniwersytetu St. Andrews. – Rząd w Teheranie stracił społeczną legitymację do sprawowania władzy i nie bardzo wiadomo, jaka będzie jego przyszłość. Jak w tej sytuacji prowadzić z nim negocjacje o jego instalacjach nuklearnych? – pyta.
Iran otrzymał do końca bieżącego roku czas na podjęcie tych negocjacji. Według analityków za twardym stanowiskiem wobec Teheranu opowiada się część przywódców europejskich, w tym prezydent Francji Nicolas Sarkozy.
– Administracja Obamy działa jednak zakulisowo przeciw rozszerzeniu sankcji wobec Iranu przez G8 – mówi „Rz” dr Bar Szmuel, izraelski ekspert ds. strategii międzynarodowej.