– Agresji na Polskę nie było – takiej tezy bronił wczoraj rosyjski historyk Aleksandr Diukow podczas konferencji prasowej w agencji RIA Nowosti poświęconej 70-leciu podpisania paktu między Stalinem i Hitlerem.
Tymczasem wiadomo już, że nie będzie reakcji polskiego rządu na „rewelacje” rosyjskich mediów i historyków. Premier Donald Tusk oświadczył, że rząd nie powinien się angażować w polemikę z materiałami publicystycznymi czy komentarzami, nawet tak „niemądrymi i niesprawiedliwymi” jak te, które się pojawiły. Postąpiłby inaczej, gdyby takie było oficjalne stanowisko rosyjskiego rządu.
– Źle by się stało, gdyby w Polsce premier, ministrowie reagowali na tego typu zaczepki. Jeśli będzie stanowisko albo opinia rządu rosyjskiego niezgodna z prawdą albo z naszymi odczuciami, z całą pewnością rząd na odpowiednim szczeblu zareaguje – zapewnił premier. Dodał, że strona polska podjęła w tej sprawie działania na niższych szczeblach – i jest bardzo prawdopodobne, że w rosyjskiej telewizji pojawią się polscy komentatorzy i historycy.
[wyimek]202 tys. km kwadratowych (52,2 procent) powierzchni II RP zajął ZSRR[/wyimek]
Tymczasem na wczorajszej konferencji Diukowa po raz kolejny padły argumenty, że ZSRR podpisywał pakt Ribbentrop-Mołotow „ze względu na swoje bezpieczeństwo narodowe”. – Być może były to brutalne metody, ale nie różniły się od tych stosowanych przez inne państwa – tłumaczył Diukow, który jest dyrektorem fundacji Pamięć Historyczna i ostatnio aktywnie uczestniczy w dyskusji w rosyjskich mediach.