Koniec żartów w Katalonii

Hiszpanii grozi rozpad? 60 katalońskich gmin zapowiada referenda dotyczące niepodległości liczącego 7 mln mieszkańców regionu

Aktualizacja: 15.09.2009 06:56 Publikacja: 14.09.2009 21:03

W Arenys de Munt w dniu referendum doszło do zamieszek, w których starli się zwolennicy i przeciwnic

W Arenys de Munt w dniu referendum doszło do zamieszek, w których starli się zwolennicy i przeciwnicy niepodległości Katalonii

Foto: AP

Niepodległościowe zakusy Katalonii były dotąd traktowane jako rodzaj zabawy polegającej na wymuszaniu na centralnym rządzie Hiszpanii coraz to nowych przywilejów dla regionu ze stolicą w Barcelonie. Po niedzielnym referendum dotyczącym niepodległości, przeprowadzonym w miejscowości Arenys de Munt, nikomu już nie jest do śmiechu, bo podobne plebiscyty zapowiedziały inne katalońskie gminy.

Trudno powiedzieć, ilu z 7 milionów Katalończyków opowiedziałoby się za oderwaniem ich regionu od Hiszpanii. Zdaniem miejscowego dziennika „La Vanguardia” – 40 procent. Jednak nawet najbardziej zagorzali Katalończycy twierdzą, że mniej. Co piąty mieszkaniec regionu jest imigrantem i zwykle nie zna katalońskiej historii ani języka. Co drugi wywodzi się z innego regionu i utożsamia się raczej z „ziemią przodków” niż z obecnym miejscem zamieszkania. A wielu nacjonalistom wystarcza autonomia, jaką ma region, oderwanie od Hiszpanii ich nie interesuje.

[wyimek]96 proc. głosujących opowiedziało się w referendum za niepodległością Katalonii[/wyimek]

Nurt niepodległościowy jest jednak coraz silniejszy. Nie inspiruje go rząd, choć jedną z trzech rządzących Katalonią partii jest Republikańska Lewica Katalonii (ERC), ugrupowanie o wyraźnych tendencjach separatystycznych. Najgłośniej domaga się dziś niepodległości Kandydatura Zjednoczenia Ludowego (CUP), do niedawna platforma zrzeszająca gminne organizacje proniepodległościowe, a dziś partia polityczna, która nie zamierza startować w katalońskich wyborach parlamentarnych, ale chce skupić swą działalność na gminach. Właśnie z inicjatywy CUP doszło w niedzielę do referendum w Arenys de Munt, liczącym około 5 tysięcy mieszkańców miasteczku nieopodal Girony. Kiedy „konsultacja” została zakazana jako niezgodna z hiszpańską konstytucją, jej przeprowadzeniem zajęły się lokalne organizacje społeczne. Inicjatywę poparła zaś między innymi Konwergencja i Związek (CiU), prawicowa, nacjonalistyczna partia katalońska, największe ugrupowanie opozycji, które 13 lat rządziło regionem.

Referendum, w którym wzięło udział 41 procent mieszkańców Arenys, nie ma wprawdzie żadnej mocy prawnej, ale jego wynik daje do myślenia. Za niepodległością Katalonii opowiedziało się 96 procent głosujących, z których – ku zaskoczeniu obserwatorów – ponad połowę stanowiły osoby starsze.

– Chodziło nam nie tyle o zalegalizowanie głosowania, co o zmierzenie temperatury organizacji niepodległościowych. Myślę, że ważny był sam akt głosowania, dopuszczalny i popierany przez każde demokratyczne państwo – mówi David Vidal Caballe z CUP.

Reszta Hiszpanii uznała referendum za prowokację, a rząd określił je wręcz mianem „wygłupu”. Jednak dzień po jego przeprowadzeniu podobne sondaże zapowiedziało 60 katalońskich gmin. Za miesiąc (15 października) ich samorządy się spotkają, by omówić szczegóły. Jedną z proponowanych dat jest 8 listopada, dzień hiszpańskiej konstytucji. – Tej samej, która zabroniła nam przeprowadzenia legalnego referendum w niedzielę – podkreśla David Vidal.

Na wzmocnienie dążeń nacjonalistycznych w Katalonii z pewnością wpływa kryzys. Katalończykom, którzy należeli do najzamożniejszych mieszkańców Hiszpanii, żyje się coraz trudniej, co trzeci zarabia mniej niż 1100 euro miesięcznie. W dodatku wciąż nie wiadomo, jaki los spotka przyjęty przez centralny parlament nowy statut regionu. Dokument został bowiem zaskarżony przez Partię Ludową (PP), a Trybunał Konstytucyjny ociąga się z wydaniem werdyktu.

Wpływ na nastroje Katalończyków mają też zbliżające się wybory do tutejszego rządu i parlamentu. Mówi się, że o miejscu szefa rządu marzy nacjonalista Joan Laporta, prezes FC Barcelony. Jednak zdaniem CUP zmian trzeba dokonywać od dołu.

– Społeczeństwo widzi, że klasa polityczna jest bierna, dlatego do głosu zaczynają dochodzić organizacje gminne. Są blisko ludzi, wiedzą, co się dzieje. Nie potrafię powiedzieć, czy Katalonia zdobędzie wkrótce niepodległość, ale popierających tę ideę jest na pewno coraz więcej – mówi David Vidal ze Zjednoczenia Ludowego.

Niepodległościowe zakusy Katalonii były dotąd traktowane jako rodzaj zabawy polegającej na wymuszaniu na centralnym rządzie Hiszpanii coraz to nowych przywilejów dla regionu ze stolicą w Barcelonie. Po niedzielnym referendum dotyczącym niepodległości, przeprowadzonym w miejscowości Arenys de Munt, nikomu już nie jest do śmiechu, bo podobne plebiscyty zapowiedziały inne katalońskie gminy.

Trudno powiedzieć, ilu z 7 milionów Katalończyków opowiedziałoby się za oderwaniem ich regionu od Hiszpanii. Zdaniem miejscowego dziennika „La Vanguardia” – 40 procent. Jednak nawet najbardziej zagorzali Katalończycy twierdzą, że mniej. Co piąty mieszkaniec regionu jest imigrantem i zwykle nie zna katalońskiej historii ani języka. Co drugi wywodzi się z innego regionu i utożsamia się raczej z „ziemią przodków” niż z obecnym miejscem zamieszkania. A wielu nacjonalistom wystarcza autonomia, jaką ma region, oderwanie od Hiszpanii ich nie interesuje.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1020