Uczniowie w Stanach Zjednoczonych będą zapewne z rozrzewnieniem wspominać minione wakacje. I to nie tylko z powodu dalekich podróży czy letnich przygód sercowych, lecz przede wszystkim z żalu za długim leniuchowaniem. Jeśli Barack Obama wprowadzi swoje plany w życie, kolejne wakacje mają być krótsze.
– Wiem, że więcej godzin lekcyjnych i więcej dni nauki w roku szkolnym to nie są popularne pomysły – przekonywał prezydent, który oporu może się spodziewać również ze strony nieletnich mieszkańców Białego Domu. Sam zresztą publicznie przyznał, że 11-letnia Malia i ośmioletnia Sasha nie są zwolenniczkami takich pomysłów.
[wyimek]W szkołach, w których zwiększono liczbę lekcji, uczniowie lepiej zdają testy[/wyimek]
– Wyzwania nowego stulecia wymagają jednak dłuższego spędzania czasu w szkolnej ławce – podkreślał Obama.
Prezydent zamierza wydłużyć o kilka tygodni trwający obecnie tylko 180 dni (podobnie jak w Polsce) rok szkolny, a także dodać kilka godzin lekcyjnych do planu zajęć każdego dnia. Chce także, by szkoły były otwarte także w weekendy – tak, by uczniowie zawsze mieli jakieś bezpieczne miejsce, w którym mogą spędzać wolny czas.