Sprawę ujawnił „Kommiersant”. Według gazety zagubione akta liczyły 180 stron i zostały znalezione... w restauracji. Co wskazuje, że prawdopodobnie zostały tam pozostawione podczas suto zakrapianego posiłku.

Ukraińskie służby przekazały już papiery Rosjanom. W sprawie incydentu wszczęto jednak śledztwo. „Warto wspomnieć, że wiadomość o utracie dokumentów zbiegła się z informacją o samobójstwie szefa służby topograficznej rosyjskiej floty” – podkreślił „Kommiersant”. Zdaniem ekspertów, gdyby się okazało, że oficer odebrał sobie życie z powodu utraty dokumentów, oznaczałoby to, że były one niezwykle ważne. A co za tym idzie, byłyby bezcenne dla służb wywiadowczych innych państw.

– Być może zawierały plany rozmieszczenia rakiet nuklearnych na okrętach – mówi „Rz” Wadym Hreczaninow, doradca ds. obrony byłego prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy.

– Byłem szefem sztabu pułku w Karelii. Pamiętam, jak zgubiliśmy mapę lotniczą. Wybuchła ogromna afera. Zatuszowaliśmy sprawę, tłumacząc, że mapa się przypadkowo spaliła. Do takich spraw w rosyjskiej armii przywiązuje się wielką wagę – wspomina Hreczaninow.

Flota Czarnomorska ma opuścić należący do Ukrainy Krym w 2017 r. Prezydent Wiktor Juszczenko niejednokrotnie mówił, że umowa o dzierżawie bazy nie zostanie przedłużona.