[wyimek][b]Masz uwagi?[link=http://blog.rp.pl/zwierzeta/2009/11/20/polityka-jednego-psa/" "target=_blank]Skomentuj na blogu[/link][/b] lub napisz list na [mail=zwierzetailudzie@rp.pl]zwierzetailudzie@rp.pl[/mail][/wyimek]
Jeden czworonóg na rodzinę – taką zasadę wprowadziły w lipcu władze Kantonu, największego miasta południowych Chin. W przyszłym roku w Kantonie mają się odbyć Igrzyska Azjatyckie i władze chcą, by tysiące sportowców i kibiców z całej Azji zobaczyły najlepszą, czystą stronę metropolii. Mieszkańcy, którzy w momencie wejścia prawa w życie posiadali więcej niż jedno zwierzę, mieli pod groźbą wysokiej grzywny przekazać „nadmiar” do uśpienia. Jak donosi kanadyjski dziennik "Globe and Mail", po paru miesiącach obowiązywania kontrowersyjnego prawa tysiące właścicieli stawia mu mniej lub bardziej bierny opór. Jedni wywożą "nadliczbowe" psy do rodziny na przedmieścia, inni kryją je przed służbami porządkowymi, jeszcze inni oddają do adopcji na papierze. "Wystarczy je zarejestrować pod nazwiskiem znajomego i można dalej trzymać je u siebie w domu" – wyjaśnił korespondentowi gazety właściciel lokalnego sklepu z artykułami zoologicznymi Yan Junfeng.
Wbrew panującemu na Zachodzie stereotypowi, Chińczycy wcale nie traktują psów wyłącznie jako obiekty kulinarne. Choć za czasów Mao posiadanie psa uważane było za oznakę burżuazyjnego zepsucia, dziś nowa, coraz liczniejsza klasa średnia ma całkiem inny, "zachodni" stosunek do czworonogów. Nikogo nie dziwi więc widok eleganckiej kobiety z dwoma pekińczykami na smyczy czy zamożnego mężczyzny z chartem. W 15-milionowym Pekinie jest niemal milion zarejestrowanych psów, o ponad 100 tysięcy więcej niż przed rokiem. Niezarejestrowanych jest prawdopodobnie drugie tyle.
Władze wielu miast mają "konserwatywne" spojrzenie na sprawę. Uważają psy za źródło chorób i brudu w miastach, w których samych ludzi jest stanowczo za dużo. By ograniczyć liczbę psów, wprowadzają zaporowe opłaty za ich rejestrację. Co jakiś czas wysyłają też na ulice hycli, którzy potrafią siłą odebrać psa właścicielowi, który nie zabrał ze sobą karty rejestracji na krótki spacer wokół domu. – Większości obywateli psy przynoszą tylko kłopoty, a nawet cierpienia – oświadczył ostatnio jeden z szanghajskich radnych Deng Zixin, nawiązując do przypadków wścieklizny. Deng domaga się dalszego zaostrzenia przepisów i wprowadzenia całkowitego zakazu wyprowadzania psów w miejscach publicznych.
Miłośnicy zwierząt nie zamierzają jednak łatwo godzić się na takie obostrzenia. "Posiadanie psa to decyzja osobista, trochę jak posiadanie dziecka" – wyjaśnia w wypowiedzi dla dziennika "China Daily" dyrektor Szanghajskiego Związku Posiadaczy Zwierząt Domowych Zhang Yi. Jego stowarzyszenie domaga się obniżenia opłat i jest przeciwne zakazowi spacerów w miejscach publicznych.