Do tej pory w dokumentach mieszkańców Meklemburgii urodzonych po wojnie, na przykład w Szczecinie, jako miejsce urodzenia widniała Polska. Po wprowadzeniu nowych, kontrowersyjnych przepisów meldunkowych rubryka ta będzie pusta. Tak jak w przypadku osób, które urodziły się w Niemczech. Wynika z tego, że ktoś, kto urodził się po wojnie w Szczecinie czy we Wrocławiu wcale nie przyszedł na świat w Polsce, ale w Niemczech, na ziemiach znajdujących się jedynie pod polską administracją. Zdaniem Niemiec do Polski należą one dopiero od podpisania w Moskwie we wrześniu 1990 roku układu „dwa plus cztery”, mającego status ostatecznego traktatu pokojowego.
Taką interpretację historii forsuje Związek Wypędzonych (BdV). Zaakceptowały ją już trzy niemieckie landy, wprowadzając nowe przepisy meldunkowe. Przed Meklemburgią uczyniły to Bawaria i Hesja.
To BdV zażądał w ubiegłym roku od federalnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych zmian regulacji meldunkowych w całej RFN. Chciał, by osobom wysiedlonym ze Szczecina czy Wrocławia wpisywano w dokumentach „Niemcy” jako kraj urodzenia dlatego, że – jego zdaniem – III Rzesza Niemiecka w granicach z 1937 roku miała istnieć w sensie prawnym aż do podpisania układu „dwa plus cztery”.
– Takie rozumowanie jest czystym nonsensem. III Rzesza przestała istnieć 8 maja 1945 roku – podkreśla w rozmowie z „Rz” Dieter Pohl, historyk z monachijskiego Instytutu Historii Najnowszej.
Federalne MSW wydało kilka miesięcy temu zalecenia dla władz landów, proponując, aby za datę graniczną decydującą o ocenie miejsca urodzenia uznać zakończenie konferencji poczdamskiej 2 sierpnia 1945 roku. Na jej podstawie Polska przejęła dawne terytoria Niemiec. – Przyjęcie propozycji BdV prowadziłoby do tego, że również osoby narodowości polskiej urodzone na dawnych wschodnich terenach Niemiec do 1990 roku musiałyby być traktowane jak urodzone w Niemczech – argumentował Wolfgang Schäuble, ówczesny szef federalnego MSW.