Przyspieszone obchody urodzin małżonki i nagły wyjazd z polityczną misją ratunkową do Massachusetts – zapewne nie tak Barack Obama wyobrażał sobie dni przed przypadającą jutro rocznicą inauguracji. W weekend, tuż po przyjęciu z okazji 46. urodzin Michelle, prezydent popędził na północ, by ratować dla swojej partii stan, który przez 47 lat reprezentował w Senacie Edward Kennedy.
Gdy po jego śmierci w sierpniu zeszłego roku ogłoszono wybory uzupełniające, mało kto przypuszczał, że kandydatka demokratów Martha Coakley może przegrać. Zwłaszcza że jeszcze w grudniu miała 30 punktów procentowych przewagi nad rywalem. A jednak według ostatnich sondaży 50 procent mieszkańców tego liberalnego stanu gotowych jest poprzeć republikanina Scotta Browna. Na Coakley chce głosować 46 procent.
[srodtytul]Prysł czar mesjasza[/srodtytul]
Jak to możliwe, że Amerykanie z demokratycznego stanu, w którym Obama odniósł miażdżące zwycięstwo, tak bardzo zmienili poglądy polityczne? Według „Boston Globe” część winy ponosi Martha Coakley, która w porównaniu z kandydatem republikanów prowadziła słabą, pełną gaf kampanię wyborczą.
[wyimek]Dziś politykę prezydenta ocenia pozytywnie jedynie 46 procent Amerykanów[/wyimek]