– Władze w Waszyngtonie zawiodły zaufanie ludzi, którym powinny służyć – krzyczała Sarah Palin, była kandydatka na wiceprezydenta USA. – Zaczynamy odzyskiwać nasz kraj i zaczynamy to robić właśnie tutaj, w Nevadzie – przekonywała uczestników wielkiego zlotu Tea Party, czyli rosnącego ostatnio w siłę ruchu społecznego odwołującego się do tradycji fiskalnego konserwatyzmu. Zdobyła aplauz tysięcy zwolenników prawicy zgromadzonych na pustyni w pobliżu Searchlight w Nevadzie.
Miejsce wiecu nie było przypadkowe, Searchlight to rodzinne okolice Harry’ego Reida, lidera Partii Demokratycznej w Senacie USA. Ten współautor sukcesu reformy zdrowia może w listopadzie przegrać walkę o miejsce w Kongresie. – Przed zbliżającymi się wyborami wysyłamy głośny i jasny przekaz do Waszyngtonu: to koniec przesadnie rozbudowanego rządu, wielkiego długu i szalonych wydatków Obamy, Pelosi (przewodniczącej Izby Reprezentantów – przyp. red.) i Reida. Jesteście zwolnieni – mówiła Palin, zachęcając do działania tłum zwolenników prawicy powiewających amerykańskimi flagami.
„Jestem szczęśliwy, że – zwłaszcza w tak trudnych gospodarczo czasach – tak wiele osób przyjechało zobaczyć moje rodzinne miasto Searchlight i zostawić tam swoje pieniądze” – napisał z ironią Reid w wydanym w weekend oświadczeniu. I podkreślił, że o losie wyborów zdecydują mieszkańcy Nevady, a nie ludzie z innych stanów, którzy zjechali na wiec Tea Party. Z ostatniego sondażu przeprowadzonego właśnie wśród wyborców z Nevady wynika jednak, że pozytywne zdanie o liderze demokratów w Senacie ma 33 proc. ankietowanych, a negatywne aż 52 procent.
Palin, która marzy o tym, by w 2012 roku stanąć do walki o Biały Dom, przyjechała do Nevady prosto z Arizony, gdzie wspierała byłego kandydata na prezydenta Johna McCaina. Weteran Kongresu musi w tym roku walczyć o reelekcję i dla niego też nie będzie to łatwa bitwa. Część prawicowych wyborców uważa, że jest za mało konserwatywny, zwłaszcza w kwestii nielegalnej imigracji. I choć tajemnicą poliszynela jest, że Palin i McCain nie darzyli się podczas kampanii wielką sympatią, to jednak to senator z Arizony wyciągnął w 2008 roku szerzej nieznaną gubernator Alaski na głębokie polityczne wody. Dlatego teraz – już jako supergwiazda amerykańskiej prawicy, która zarabia miliony dolarów na sprzedaży swoich wspomnień – spłaca swoje polityczne długi.
Po przyjęciu przez Kongres kontrowersyjnej reformy zdrowia liderzy Tea Party zyskali zaś nowy argument, by znów zmobilizować tysiące ludzi do protestów przeciwko administracji Baracka Obamy. Zjazd w Searchlight – nazywany przez niektórych organizatorów konserwatywnym Woodstock – zapoczątkował serię manifestacji Tea Party. Aktywiści herbacianego ruchu w ciągu najbliższych dni mają odwiedzić jeszcze 42 miejscowości i 15 kwietnia zjawić się na wielkim wiecu w Waszyngtonie, by potępić rządzące w stolicy elity i zaapelować o powrót do zdroworozsądkowych konserwatywnych wartości, które pozwoliły uczynić ze Stanów Zjednoczonych najwspanialszy kraj na świecie.