Na stacje Łubianka i Park Kultury, na których dwie terrorystki-samobójczynie zabiły w poniedziałek 39 osób, mieszkańcy Moskwy przynosili wczoraj kwiaty. Zatrzymywali się przy plakatach z napisem „Tu doszło do zamachu terrorystycznego”, wielu płakało. Zaostrzone zostały środki bezpieczeństwa. Milicja wielokrotnie odbierała wczoraj sygnały o rzekomych ładunkach wybuchowych – wszystkie alarmy były fałszywe. Strach nie minął, ale opustoszałe w poniedziałek moskiewskie metro wczoraj znowu się zapełniło.
[srodtytul]Jak uspokoić ludzi[/srodtytul]
Politycy radzili, jak przywrócić Rosjanom utracone poczucie bezpieczeństwa. Rada Federacji już zaczęła przygotowywać projekt ustawy, która przywróci karę śmierci dla terrorystów. W Rosji od lat obowiązuje moratorium na najwyższy wymiar kary, w styczniu potwierdził je Sąd Konstytucyjny. Ale o możliwym zaostrzeniu kar za terroryzm mówił wczoraj także rosyjski prezydent Dmitrij Miedwiediew.
Trwa dyskusja o tym, jak zamachy mogą wpłynąć na sytuację polityczną w Rosji. Jedni twierdzą, że ataki kolejny raz zostaną wykorzystane do przykręcenia śruby społeczeństwu, a więc do wycofania się z deklarowanej przez Miedwiediewa stopniowej liberalizacji. Z drugiej strony zamachy były też ciosem w służby specjalne i stojącego za nimi premiera Władimira Putina.
Zamachy podważyły zaufanie do władz.