Odkąd w środę Rada Bezpieczeństwa ONZ nałożyła na Teheran nowe sankcje związane z jego programem nuklearnym, Moskwa uprawiała dziwną grę. Anonimowe źródła w rosyjskim przemyśle zbrojnym zapewniły za pośrednictwem agencji Interfax, że kontrakt zostanie zamrożony. Tego samego dnia rosyjski resort dyplomacji oficjalnie przekonywał, że rezolucja Rady Bezpieczeństwa bynajmniej nie zobowiązuje Rosji do rezygnacji z transakcji. To samo mówili rosyjscy politycy, m.in. przewodniczący parlamentarnej komisji spraw zagranicznych Konstantin Kosaczow. Jednak już w piątek ten sam polityk apelował w swoim blogu o wstrzymanie dostaw, bo jak napisał, chociaż nie naruszają one „litery rezolucji”, byłyby sprzeczne z „duchem postanowień”.
W końcu odpowiadający za sprawy obronności wicepremier Siergiej Iwanow zadeklarował, że przeszkód technicznych nie ma, ale wszystko zależy od decyzji politycznej. Tłumaczył, że w deklaracji Rady Bezpieczeństwa nie wspomniano o systemach S-300. – Mówiąc językiem prawnym, nie ma żadnych przeszkód – mówił cytowany przez ITAR-TASS wicepremier. – Czy zrobimy to czy nie – to decyzja polityczna – skwitował.
Podczas rozmów z Sarkozym Władimir Putin postawił kropkę nad i. Być może czekał właśnie na tę chwilę, by zyskać dodatkowy argument w negocjacjach dotyczących zakupu okrętów Mistral, które Moskwa od pewnego czasu prowadzi z Paryżem. Według wcześniejszych doniesień francuskich mediów to właśnie poparcie sankcji wobec Iranu mogło być ceną tej transakcji. W piątek francuskie źródła informowały, że Francja i Rosja chcą przyspieszyć rozmowy o ewentualnej sprzedaży Rosji okrętów wojennych Mistral. „Omawiany jest plan budowy dwóch okrętów we Francji i dwóch w Rosji” – podano nieoficjalnie, przy czym wiadomo, że Rosja szczególnie nalega na dostęp do technologii.
Zdaniem politologa Fiodora Łukianowa nie należy jednak łączyć tych dwóch spraw, a zmiana rosyjskiej polityki wobec Iranu to sprawa „wyłącznie między Rosją i USA”. – Wydaje mi się, że dla Sarkozy’ego Mistral to sprawa wyłącznie komercyjna, chociaż oczywiście zawsze może użyć poparcia Rosji przeciwko Iranowi jako argumentu wobec kolegów z NATO, którzy krytykują go za to, że sprzedaje Moskwie okręty – tłumaczy Łukianow. – Jednak zmiana stanowiska zarówno w sprawie sankcji, jak i S-300 to przede wszystkim efekt „resetu” w relacjach z USA i gest wobec Waszyngtonu – ocenił. „Niezdecydowanie” Rosji w sprawie sprzedaży rakiet wynikało zdaniem Łukianowa z „chęci podkreślenia, że jest to autonomiczna decyzja Moskwy, a nie coś, co zostało wymuszone”.