Kardynał Crescenzio Sepe, obecnie arcybiskup Neapolu, w latach 2001 – 2006 stał na czele Kongregacji ds. Ewangelizacji Narodów, a wcześniej dał się poznać jako sprawny organizator obchodów Roku Jubileuszowego. Jako szef Kongregacji zarządzał watykańskimi nieruchomościami, których wartość szacowana jest na 9 mld euro.
W 2004 roku Kongregacja sprzedała za 3, a według innych wersji za 4 mln euro kamienicę ówczesnemu ministrowi infrastruktury Pietro Lunardiemu. Zdaniem oskarżycieli budynek był wart 8, może nawet 11 mln euro, a transakcja była częścią układu korupcyjnego. Rok później Kongregacja miała otrzymać w zamian 2,5 mln euro na remont swej siedziby przy placu Hiszpańskim w Rzymie i kolejny milion na odnowienie dwóch innych budynków. Pieniądze wpłynęły, ale remonty, choć rozpoczęte, nie zostały do dziś ukończone. Zdaniem Trybunału Obrachunkowego nie było podstaw, by inwestować w watykańskie budynki.
Kardynał Sepe tłumaczy, że dom sprzedany Lunardiemu wymagał generalnego remontu. Korupcyjna hipoteza prokuratury urąga zaś zdrowemu rozsądkowi: Kongregacja miałaby zrobić ministrowi prezent za 4 – 8 mln euro, by otrzymać w zamian 3,5 mln na remonty. Prokuratura żąda udostępnienia jej dokumentów finansowych Kongregacji, by znaleźć potwierdzenie swych teorii, co wskazuje, że na razie zarzuty opierają się na domysłach.
Hierarcha, choć mógłby zasłonić się watykańskim immunitetem, chce jak najszybciej złożyć wyjaśnienia. Z księgami rachunkowymi Kongregacji jest jednak kłopot, bo formalnie dla władz włoskich jest to ministerstwo obcego państwa. Jak zapewnił rzecznik Watykanu ksiądz Federico Lombardi, wszystko będzie przebiegać zgodnie z procedurami, które w takich przypadkach przewiduje konkordat.
Oskarżanie kardynała Sepe o to, że subwencje państwowe nie zostały wykorzystane, nie ma sensu, bo w 2006 r. hierarcha przeniósł się do Neapolu. Jeśli, jak twierdzi Trybunał Obrachunkowy, subwencje nie miały podstaw, należałoby o to zapytać odpowiednich ministrów.