Zamaskowany mężczyzna, który stoi przed kamerą przedstawia się jako były współpracownik służb specjalnych Rosji, a następnie oświadcza, iż premier Rosji Władimir Putin planuje zamach na życie przywódcy bratniego narodu. – Na Białorusi wkrótce odbędą się wybory prezydenckie – mówi.
– Posiadamy cały zestaw środków i metod, by usunąć Łukaszenkę. Nasze media mogą zrobić z niego, kogo chcą – obłąkanego lub chorego. Możemy rzucić go na kolana gospodarczo, dostawami ropy i gazu. Możemy też dogadać się z Europą i USA. Absolutnie nie akceptuję jednak metod fizycznego zniszczenia prezydenta Białorusi, którymi chce się posłużyć kierownictwo mojego kraju – tłumaczy.
Z relacji wynika, że do zamachu na Łukaszenkę może dojść w trakcie kampanii prezydenckiej. Najbliższa masowa impreza z udziałem prezydenta to „Dożynki 2010” w Lidzie. Anonim prognozuje, że może dojść do wybuchu, w którym obok Łukaszenki ucierpią inni. – Liczba ofiar ludzkich nie jest istotna dla organizatorów zamachu – zapewnia, przypominając, iż w Rosji nie liczono się z ofiarami ludzkimi, gdy wysadzano domy mieszkalne w rosyjskich miastach w 1999 roku (władze twierdzą, że zamachy, które pomogły Putinowi w 2000 roku wygrać wybory prezydenckie w Rosji to sprawka Czeczenów – red.) ani podczas ataku na zajętą przez terrorystów szkołę w Biesłanie.
Rewelacje anonimowego współpracownika rosyjskich służb specjalnych stały się jednym z głównych tematów w białoruskich mediach opozycyjnych. Dziennikarze nie wątpią, iż nagranie ma związek z toczącą się wojną informacyjną między Mińskiem a Moskwą. O tym, że w tej wojnie daleko jest do zawieszenia broni, świadczą choćby niedzielne reportaże we wszystkich największych stacjach telewizyjnych Rosji. Zostały pokazane w czasie największej oglądalności i również białoruscy odbiorcy (cenzura w Mińsku nie zdołała usunąć reportażu m.in. z wydania wiadomości w państwowym kanale „Rosja” – red.) mogli się z nich dowiedzieć o zainscenizowanym na początku września "samobójstwie" opozycyjnego białoruskiego dziennikarza Aleha Biabienina oraz o niewyjaśnionych mordach na oponentach Łukaszenki w latach 1999 – 2000.
– W przypadku wystąpienia anonima możemy tylko domyślać się, komu jest ono na rękę – mówi „Rz” białoruski politolog Aleksander Kłaskouski. Zdaniem eksperta ostrzeżenie Łukaszenki przed zamachem kompromituje przede wszystkim premiera Rosji. – To tłumaczy, kto mógłby być zainteresowany publikacją takiego nagrania. Ponadto szykowany ponoć zamach na życie prezydenta daje podstawy do zaostrzenia działań przeciw oponentom Łukaszenki i mobilizowania społeczeństwa wokół lidera – dodaje nasz rozmówca. Kłaskouski uważa, iż bliżej wyborów techniki czarnego PR, do których należy zaliczyć anonimowe nagranie w Internecie, będą wykorzystywane coraz częściej.