Malwersacje byłego lidera republikanów

Ponad 100 lat więzienia – taki wyrok może usłyszeć były przywódca republikanów Tom DeLay

Publikacja: 25.11.2010 19:49

Malwersacje byłego lidera republikanów

Foto: AP

Członkowie ławy przysięgłych w Teksasie przez 19 godzin debatowali nad wyrokiem. W końcu uznali Toma DeLaya za winnego nielegalnego przekazania w 2002 roku 190 tysięcy dolarów pochodzących z wpłat prywatnych przedsiębiorców na rzecz republikańskich polityków walczących w wyborach do teksańskiego parlamentu. W stanie Teksas przekazywanie pieniędzy prywatnych firm na kampanie polityczne jest nielegalne.

DeLayowi grozi za to 99 lat więzienia. Przysięgli uznali go jednak również za winnego udziału w spisku, który miał umożliwić ukrycie podejrzanych operacji finansowych, za co może dostać jeszcze kolejne 20 lat. O tym, czy 63-latek do końca swych dni pozostanie za kratkami, czy zostanie skazany jedynie na pięć lat więzienia, sędzia ma zdecydować jeszcze przed Bożym Narodzeniem. Do 20 grudnia DeLay będzie przebywał na wolności za kaucją.

[srodtytul]Żelazna ręka eksterminatora[/srodtytul]

DeLay był w ostatnich 20 latach jednym z najpotężniejszych polityków po prawej stronie amerykańskiej sceny politycznej. Odegrał ważną rolę po tzw. republikańskiej rewolucji w 1994 roku, gdy pierwszy raz od czterech dekad Partia Republikańska odzyskała kontrolę nad Izbą Reprezentantów. W latach 1995 – 1997 DeLay, który wcześniej specjalizował się w walce ze szkodnikami w rolnictwie, odpowiadał za partyjną dyscyplinę. Polityk, z racji dawnego fachu nazywany eksterminatorem, wewnętrzne spory wśród republikanów rozwiązywał żelazną ręką. Niezwykle skutecznemu stylowi działania zawdzięcza przydomek Młot. Cały Waszyngton wiedział, że jeśli ktoś chce przeforsować w Kongresie jakąś ustawę, to musi się zgłosić do DeLaya.

[srodtytul]Przyjaciel prezydenta[/srodtytul]

Jak to bywa z wyrazistymi postaciami, Amerykanie natychmiast podzielili się na dwa obozy: jedni go nienawidzili, inni uwielbiali.

Do tej drugiej grupy należał inny niezwykle wpływowy Teksańczyk: prezydent George W. Bush. DeLay pomagał mu gromadzić pieniądze na kampanie przedwyborcze, a w latach 2003 – 2005 – już jako lider republikańskiej większości w Izbie Reprezentantów – forsować najtrudniejsze ustawy związane m.in. z finansowaniem wojny w Iraku.

Liderowi republikanów nie zaszkodziły nawet informacje, że zanim w 1985 roku nawrócił się na chrześcijański styl życia i przyjął skrajnie prawicowe poglądy polityczne, znany był z udziału w mocno zakrapianych imprezach. Jego zamiłowanie do rozrywek wyszło jednak na jaw, gdy komisja etyki Kongresu trzykrotnie udzielała mu nagan w związku z nieprawidłowościami w finansowaniu jego podróży zagranicznych. Według BBC jeden z takich wyjazdów do Wielkiej Brytanii, w którego programie była m.in. gra w golfa w Szkocji, został zaaranżowany przez Jacka Abramoffa, przyjaciela DeLaya i lobbystę, któremu również postawiono zarzuty oszustw finansowych. Inną podróż sfinansowała zagraniczna organizacja, co zgodnie z regulaminem Kongresu było nielegalne.

[srodtytul]Koniec kariery[/srodtytul]

Błyskotliwa kariera polityczna DeLaya skończyła się nagle w 2005 roku. Prokuratorzy w Teksasie oskarżyli go o pranie brudnych pieniędzy. – To jeden z najsłabszych i najbardziej bezpodstawnych aktów oskarżenia w historii Ameryki – przekonywał lider republikanów, oskarżając prokuratora o polityczną wendetę za wyborcze przegrane demokratów. Skandal był jednak tak wielki, że po 22 latach w Izbie Reprezentantów DeLay musiał zrezygnować z funkcji lidera republikańskiej większości, a później złożyć też mandat kongresmena.

Nie wycofał się jednak całkowicie z życia publicznego. W 2009 roku zwrócił na siebie uwagę mediów, występując w „Tańcu z gwiazdami“.

Jak zauważa „Wall Street Journal“, DeLay, który podczas kilkuletniego procesu był gadatliwy i uśmiechnięty, wyroku wysłuchał z ponurym wyrazem twarzy, przytulił żonę i córkę, po czym ciężko westchnął.

– To jest nadużycie władzy. To pomyłka sądowa i dlatego wciąż przekonuję, że jestem niewinny.

Kryminalizacja polityki podważa zasady działania naszego systemu władzy – przekonywał reporterów, podkreślając, że jest bardzo rozczarowany wyrokiem.

Adwokaci zapewniają, że DeLay jest winny tylko „bycia dobrym politykiem“ i zapowiadają apelację. Przekonują, że wszystkie jego operacje finansowe były legalne.

[i]Jacek Przybylski z Waszyngtonu[/i]

Członkowie ławy przysięgłych w Teksasie przez 19 godzin debatowali nad wyrokiem. W końcu uznali Toma DeLaya za winnego nielegalnego przekazania w 2002 roku 190 tysięcy dolarów pochodzących z wpłat prywatnych przedsiębiorców na rzecz republikańskich polityków walczących w wyborach do teksańskiego parlamentu. W stanie Teksas przekazywanie pieniędzy prywatnych firm na kampanie polityczne jest nielegalne.

DeLayowi grozi za to 99 lat więzienia. Przysięgli uznali go jednak również za winnego udziału w spisku, który miał umożliwić ukrycie podejrzanych operacji finansowych, za co może dostać jeszcze kolejne 20 lat. O tym, czy 63-latek do końca swych dni pozostanie za kratkami, czy zostanie skazany jedynie na pięć lat więzienia, sędzia ma zdecydować jeszcze przed Bożym Narodzeniem. Do 20 grudnia DeLay będzie przebywał na wolności za kaucją.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1206
Świat
Ramesh Viswashkumar, jedyny ocalały pasażer Boeinga 787-8. Media spekulują, jak udało mu się przeżyć
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1205
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1204
Materiał Promocyjny
Mieszkania na wynajem. Inwestowanie w nieruchomości dla wytrawnych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1203