Janukowycz: mój dziadek był Polakiem

Młode pokolenie nie może być obciążone doświadczeniami wspólnej historii – mówi prezydent Ukrainy

Publikacja: 02.02.2011 03:07

Janukowycz: mój dziadek był Polakiem

Foto: Fotorzepa

[b]Rz: Pańska rodzina pochodzi ze wsi Januki. Na tamtejszym cmentarzu jest wiele polskich grobów z nazwiskiem „Janukowicz” pisanym po polsku. [/b]

[b]Wiktor Janukowycz:[/b] Mój dziadek i pradziadek byli litewskimi Polakami, katolikami. Dopiero mój ojciec, który urodził się w Donbasie i ożenił z kobietą pochodzącą z Rosji, oderwał się od tamtych ziem. Babcia opowiadała mi, że urodziła się w Warszawie. Jej matka zmarła, gdy była mała, a ojciec ożenił się z litewską Polką i przeniósł do Wilna. Rewolucja zmusiła ich do ucieczki, babcia trafiła wówczas do Witebska. Tam poznała mego dziadka, który żył w Dokszycach, a wieś Januki znajduje się właśnie obok Dokszyc. Gdy po raz pierwszy wybrałem się do Chatynia, w którym znajduje się wielki cmentarz spalonych wsi białoruskich (podczas II wojny światowej – red.), pojechałem do Witebska, do rejonu dokszyckiego i do wsi Januki...

[b]Na zachodzie Ukrainy nawiązuje się do roli OUN i UPA, co nie może być w Polsce przyjmowane dobrze. Czy jest jakaś szansa na przezwyciężenie tej sytuacji?[/b]

Mieszkańcy zachodniej części Ukrainy uważają bojowników UPA za bohaterów. To ich punkt widzenia. Ale ostre dyskusje historyczne nie sprzyjają ani porozumieniu wewnętrznemu, ani w stosunkach z sąsiadami, w tym z Polską. Tymczasem dla nas ważna jest polityka pojednania i porozumienia.

O naszej wspólnej przeszłości wiele już powiedziano.

Aktualna jest deklaracja podpisana przez prezydentów Aleksandra Kwaśniewskiego i Leonida Kuczmę w 1997 roku, w której stwierdzono, że młode pokolenie Polaków i Ukraińców nie może być obciążone doświadczeniem tej wspólnej historii. Trudne karty historii trzeba zostawić historykom, a politycy powinni wyciągnąć z nich wnioski na przyszłość. Mnie bliska jest formuła pojednania polsko-niemieckiego: „wybaczamy i prosimy o wybaczenie”.

Szliśmy w tym kierunku, ale ten proces został zahamowany. Powinniśmy do niego powrócić. Powojenna historia Europy składa się z gestów pojednania, a pojednanie daje szanse na przyszłość.

[b]W czwartek przyjeżdża pan do Warszawy dopiero po roku urzędowania i odwiedzeniu 25 innych stolic. Czy to oznacza, że stosunki Ukrainy z Polską uległy pogorszeniu?[/b]

Jesteśmy sąsiadami i pozostajemy strategicznymi partnerami. Polska jest największym partnerem handlowym Ukrainy w Europie Środkowo-Wschodniej – przez dziesięć miesięcy 2010 roku nasze obroty handlowe wyniosły ponad 5 miliardów dolarów, czyli o ponad 35 procent więcej w porównaniu z 2009 rokiem. W ciągu ostatnich dwóch lat polskie inwestycje na Ukrainie wzrosły o jedną trzecią i przekroczyły miliard dolarów. Mamy więc wspólne interesy i wspólną perspektywę.

Z prezydentem Komorowskim spotkałem się dwukrotnie, rozmawiałem też kilkakrotnie z polskimi eurodeputowanymi. Myślę, że możemy mówić o partnerskich i przyjacielskich stosunkach na linii Ukraina – Polska.

[b]Jakie są pańskie oczekiwania związane ze współpracą naszych krajów?[/b]

Powinniśmy skorzystać z polskich doświadczeń. Ukrainę dotknął głęboki kryzys, podczas gdy Polska wyszła ze światowego kryzysu z najmniejszymi stratami w skali Europy. To oznacza, że wasz kraj jest stabilny i mocny. Wasze doświadczenie uczy, że musimy przeprowadzić reformy. My kiedyś mówiliśmy, że na Ukrainie potrzebny jest przejściowy model gospodarki i że kiedyś ulegnie to zmianie. Minęło 20 lat funkcjonowania w systemie postsowieckim. To zdecydowanie za długo. Gdy tylko pojawiła się możliwość ustabilizowania systemu politycznego, a stało się to w 2010 roku, Ukraina wybrała drogę modernizacji i reform.

[b]Czy chce pan, by Ukraina stała się członkiem Unii Europejskiej, czy też wystarczy wam status państwa stowarzyszonego?[/b]

Ukraina jest gotowa do integracji z Unią na tyle, na ile gotowa jest na to Unia. Integracja z UE nie jest celem samym w sobie. Jest drogą do modernizacji kraju. Odrabiając naszą „pracę domową”, odniesiemy wielką korzyść, bo przybliżymy Ukrainę do standardów europejskich. I na taki kierunek się zdecydowaliśmy, dlatego właśnie naszym priorytetem jest integracja z UE. Na razie wypracowujemy trzy umowy, w tym o ruchu bezwizowym i o strefie wolnego handlu oraz stowarzyszeniu. Im wcześniej je podpiszemy, tym lepiej. Ale najważniejsza dla nas jest jakość, a nie szybkość.

[b]Czy jest szansa na podpisanie porozumienia o stowarzyszeniu z UE podczas polskiego przewodnictwa w Unii?[/b]

[wyimek]Ukraina jest gotowa do integracji z Unią Europejską na tyle, na ile gotowa jest na to Unia[/wyimek]

Jest to możliwe, ale trudno to przewidzieć. Może w tym czasie coś podpiszemy, a może nie.

[b]A jak ocenia pan obecne stosunki Ukrainy z Rosją?[/b]

Przede wszystkim – wróciły one do stanu naturalnego. Rosja jest naszym wielkim sąsiadem, obroty handlowe między nami w 2010 roku osiągną 40 miliardów dolarów, a więc jest to współpraca bardzo ważna. Poza tym nasze stosunki z Rosją stały się bardziej zrozumiałe dla Unii, która zainteresowana jest dobrą współpracą na linii Kijów – Moskwa. Pamiętajmy, że nasi poprzednicy przegrali wszystko, co z Rosją mogła przegrać Ukraina. Obroty handlowe zmniejszyły się do 13 miliardów dolarów, w naszych stosunkach brak było zaufania, kupujemy od Rosjan gaz po cenie, która jest jedną z najwyższych w Europie, a zawarty przez naszych poprzedników kontrakt gazowy po prostu nas dusi. Było to działanie nieprofesjonalne, nieodpowiadające interesom Ukrainy. Musieliśmy to wszystko zmienić, co było bardzo trudne. W efekcie myślę, że zbliżamy się do poziomu równowagi naszych stosunków z Rosją, z UE i z Ameryką.

[b]Opozycja twierdzi, że polityka zagraniczna Ukrainy zasadniczo się zmieniła.[/b]

Tak, stała się bardziej przewidywalna i bardziej stabilna. Wiemy, czego chcemy, i o tym mówimy. Nie żyjemy w baśniowym świecie.

[b]Zarówno z samej Ukrainy, jak i z organizacji międzynarodowych padają zarzuty o naruszaniu przez was praw opozycji. Szefowa głównej partii opozycyjnej Julia Tymoszenko nie może wyjechać z kraju.[/b]

Modernizacja kraju połączona jest z walką z korupcją. Tymczasem o naruszaniu demokracji mówią ci, którzy wcześniej ją wykorzystywali, podtrzymując korupcję. Dla mnie nie ma znaczenia, kto podejmował czy podejmuje działania korupcyjne – nie uniknie odpowiedzialności karnej. Oczywiście przy pełnym poszanowaniu prawa. Podjęliśmy walkę z biurokracją, która przez lata wykorzystywała swoje stanowiska. Jeśli chcemy ograniczyć liczbę urzędników państwowych, naturalne jest to, że ci ludzie są niezadowoleni.

[b]Ale pan sam wcześniej dwa razy był premierem i mógł tę sytuację zmienić.[/b]

Nigdy nie miałem możliwości pracować samodzielnie. Zawsze byłem od kogoś zależny, a moje rządy były koalicyjne. Starałem się robić, co tylko można, ale bez reformy władzy poprawa sytuacji jest po prostu niemożliwa.

Sekretariat rządu liczy 1200 urzędników, często dublujących funkcje ministerstw. My zmniejszamy tę liczbę do 550. Czy biurokraci będą zadowoleni? Ale bez reform, bez walki z korupcją, bez deregulacji gospodarki nie będzie efektów.

[b]Padają zarzuty, że kiedyś były preferowane firmy związane z Julią Tymoszenko, a teraz z obecną władzą.[/b]

W walce z korupcją nie będziemy ludzi dzielić na swoich i obcych. Jeśli skorumpowani będą przedstawiciele obecnej władzy – będą karani.

[b]Jakie są pana strategiczne cele? Jaki kraj chce pan po sobie zostawić?[/b]

Zjednoczony, zamożny, cieszący się zaufaniem partne- rów. Myślę, że możemy się zjednoczyć wokół jednego celu: zapewnienia Ukraińcom godnego życia. Bo najgorsza jest bieda, ona powoduje, że ludzie tracą godność.

[b]Jak ocenia pan sytuację na Białorusi po wyborach prezydenckich?[/b]

Nikt nie miał wątpliwości, że Aleksander Łukaszenko wygrał te wybory. Tak wskazywały badania opinii publi- cznej. Wydawało mi się jednak, że w ostatnim czasie bardzo się zmienił, że zajmie jakieś bardziej pragmatyczne stanowisko wobec opozycji. Gdy z nim rozmawiałem, sądziłem, że zmienił się na lepsze. Gdy jednak zobaczyłem, co stało się na Białorusi, byłem zdziwiony. Mówiąc kolokwialnie, przegiął pałę. Sądzę, że został wprowadzony w błąd przez swoje służby specjalne. Zbytnio im zaufał.

I wierzę, że gdyby można było odwrócić bieg wydarzeń, to by to uczynił.

[i] — rozmawiał w Kijowie Piotr Kościński[/i]

[i]Wywiad został przeprowadzony razem z „Gazetą Wyborczą”, „Dziennikiem–Gazetą Prawną”, PAP i Polskim Radiem[/i]

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1024
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Świat
Szwajcaria odnowi schrony nuklearne. Już teraz kraj jest wzorem dla innych
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1023
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1022
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1021