Kubański przywódca zgłosił ten pomysł, otwierając pierwszy od 14 lat zjazd partii komunistycznej, który zaczął się w sobotę i potrwa do wtorku. Decyzję o skróceniu rządów do  dwóch kadencji, bez precedensu na Kubie, Raul Castro podjął zapewne dlatego, że sam kończy w czerwcu 80 lat, a jego 84-letni brat Fidel od 2006 roku nie jest w stanie kierować krajem. Nie pojawił się nawet na otwarciu zjazdu, choć formalnie to on nadal jest przywódcą KPK.

Raul Castro, który wcześniej zapowiedział, że jest to ostatni zjazd pokolenia rewolucjonistów z lat 50., podkreślał, że trzeba stopniowo odmłodzić kadry kierownicze na wszystkich szczeblach władzy. W przemówieniu, które trwało dwie godziny i 20 minut, lider Kuby przedstawił też plan reform gospodarczych, które mają uratować kraj przed bankructwem.

Likwidowanie miejsc pracy w sektorze prywatnym, odchodzenie od kartek na podstawowe artykuły spożywcze i przemysłowe, wzrost płac, otwarcie kubańskiej gospodarki na kapitał zagraniczny i inicjatywę prywatną, autonomia przedsiębiorstw państwowych, reforma sektora rolno-spożywczego – to wszystko ma doprowadzić do  „aktualizacji" modelu socjalistycznego.

Raul Castro skrytykował przy okazji partyjny beton, który – jak stwierdził – sprzeciwia się jakimkolwiek zmianom i sprawia, że ważne decyzje polityczne pozostają na papierze. Sam też uderzył się w piersi, przyznając, że jest mu wstyd publicznie przyznawać, iż ustalenia przyjmowane na poprzednich zjazdach partii były szybko zapominane. – Niezdolność do  naprawiania własnych błędów jest jedyną rzeczą, która może spowodować porażkę rewolucji i socjalizmu – mówił.