Mówił, że prace nad monetą ruszyły w pierwszych dniach wojny Gruzji z Rosją o Osetię Południową w 2008 r. Po tym konflikcie niepodległość separatystycznych gruzińskich republik, Abchazji i Osetii Południowej, uznała Rosja. Jej śladem poszły jedynie Wenezuela, Nikaragua i Nauru. Moneta ma przypominać o niepodzielności terytorialnej Gruzji i o tym, że jest okupowana przez rosyjskie wojska, stacjonujące w samozwańczych republikach. Wzmiankę o okupacji zawierają także materiały drukowane, np. książki.
– Jeśli środki dyplomatyczne zawodzą, powinniśmy wybijać monety. Są trwałe. Dobrze się przechowują – mówi „Rz" tbiliski politolog Aleksander Rondeli.
Nino Kolondadze, mieszkanka Poti, bombardowanego w 2008 r. przez rosyjskie samoloty, dodaje:
– W moim mieszkaniu wisi dawna mapa Gruzji. Z Abchazją i Osetią Południową. Mam nadzieję, że do nas wrócą. „Wybicie propagandowej monety to próba władz w Tbilisi odwrócenia uwagi od problemów społecznych" – napisała wczoraj osetyjska agencja Res.