Jak wynika z najnowszych badań opinii publicznej, Żydzi, którzy przybyli do Izraela po rozpadzie Związku Sowieckiego, są najbardziej prawicowo nastawioną częścią społeczeństwa. Cechują ich nacjonalistyczne poglądy i silna niechęć do Palestyńczyków. 55 procent z nich uważa, że Izrael powinien podjąć działania zmierzające do redukcji ilości Arabów na swoim terytorium.
Dwie trzecie sądzi, że Arabowie stanowią „zagrożenie dla bezpieczeństwa Izraela”, zaledwie 7 procent chciałoby mieć Araba za sąsiada, a 4 procent chciałoby, żeby ich dziecko weszło z Arabem w związek małżeński. 13 procent przybyszów z krajów postsowieckich gotowych byłoby zaś zgodzić się na choćby małe ustępstwo terytorialne w zamian za zawarcie pokoju z Palestyńczykami.
Według dziennika „Haarec” poglądy sowieckich Izraelczyków stają się coraz bardziej skrajne. W 1999 roku twierdząco na to ostatnie pytanie odpowiedziało bowiem 37 procent sowieckich Izraelczyków. Radykalizacja ich przekonań idzie w parze z coraz lepszą asymilacją w nowym środowisku. Aż 84 procent z nich czuje się obecnie w Izraelu jak w domu. 12 lat temu taką deklarację złożyło 53 procent.
Partia reprezentująca sowieckich Żydów Nasz Dom Izrael (obecnie w koalicji rządzącej) należy do najbardziej nieprzejednanych i skrajnych w całym państwie żydowskim. Jej przywódca i obecny szef izraelskiej dyplomacji Awigdor Lieberman przez liberalną prasę nazywany jest żydowskim faszystą. Co ciekawe, pochodzi on z Kiszyniowa, gdzie był bramkarzem na dyskotekach.
Lieberman proponował między innymi, by "Izrael zatopił Egipt, bombardując słynną Wysoką Tamę na Nilu. Innym razem postulował utopienie palestyńskich więźniów w Morzu Martwym oraz spuszczenie na sąsiednią Strefę Gazy bomby atomowej. Arabskich posłów z Knesetu chciał zaś... rozstrzelać za „kolaborację z wrogiem”.