Korespondencja z Grodna
Pogrzeb najbardziej zasłużonego dla Białorusi kapłana katolickiego, jedynego od 1789 roku białoruskiego księdza podniesionego do godności kardynała, odbędzie się w poniedziałek. Jego szczątki spoczną w marmurowym sarkofagu w krypcie pińskiej katedry pod wezwaniem Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny.
Z białoruskim Pińskiem było związane niemal całe życie i posługa kapłańska Kazimierza Świątka. Urodził się 21 października 1914 roku w miasteczku Valga na terenie obecnej Estonii w patriotycznej polskiej rodzinie. Jego ojciec walczył o niepodległość Polski w legionach Piłsudskiego, zginął podczas obrony Wilna z rąk bolszewików. Rodzina Świątków, gdy Kazimierz miał zaledwie trzy lata, została zesłana na Syberię. Stamtąd przyszły zwierzchnik białoruskiego Kościoła wrócił w 1922 roku do Polski i osiadł w Baranowiczach, gdzie ukończył słynne gimnazjum im. Tadeusza Rejtana, by w roku 1932 wstąpić do seminarium duchownego w Pińsku.
Święcenia kapłańskie otrzymał 8 kwietnia 1939 roku i jako wikariusz został skierowany do parafii Prużana (obecnie obwód brzeski). Po wybuchu drugiej wojny światowej młody kapłan włączył się do działalności konspiracyjnej w polskim podziemiu na terenach zajętych przez Armię Czerwoną. 21 kwietnia 1941 roku został schwytany przez NKWD i skazany w Brześciu nad Bugiem na karę śmierci. „Na takiego jak ty szkoda nawet kuli, sam zgnijesz" – miał mówić Świątkowi śledczy. Przed kulą młodego kapłana uratowało wkroczenie do Brześcia wojsk niemieckich. W czasie okupacji pracował w parafii Prużana aż do ponownego wkroczenia na te tereny Armii Czerwonej.
Aresztowany 17 grudnia 1944 roku już po zakończeniu wojny dostał wyrok dziesięciu lat łagrów. Trafił na Syberię, gdzie dwa lata pracował przy wyrębie tajgi. Potem przeniesiono go do łagru za kręgiem polarnym w Workucie (Republika Komi – Rosja), gdzie potajemnie pełnił dla więzionych tam Polaków, Litwinów i Łotyszy posługę duszpasterską. Za zorganizowanie wieczerzy wigilijnej administracja łagru wnioskowała o przeniesienie księdza do tworzącego się zakładu karnego w Incie (ponad 200 kilometrów od Workuty), gdzie odbył resztę kary.