Była pierwsza dama Gwatemali walczy jak lwica, by wystartować we wrześniu w wyborach prezydenckich. 55-letnia Sandra Torres niedawno rozwiodła się z tego powodu z prezydentem Alvarem Colomem. Musiała wybrać między związkiem i karierą, bo gwatemalska konstytucja zabrania bliskim szefa państwa ubiegania się o najwyższy urząd.
Przeciw nepotyzmowi
Ustawodawca wiedział, co robi, próbując uchronić rządzących przed pokusą nepotyzmu. Jak wskazują spektakularne kariery żon i dzieci latynoskich prezydentów, jest ona szczególnie silna w tej części świata, gdzie dynastie polityczne mają długą tradycję. Zjawisko to wynika między innymi ze słabości partii politycznych i instytucji. Liczą się przywódcy, osobowości, nazwiska, rodziny.
Pierwsza dama i prezydent Gwatemali rozstali się w kwietniu za porozumieniem stron, co pozwoliło zastosować tryb ekspresowy. Pani Torres rozpowiadała, że kocha męża, a rozwodzi się wyłącznie dlatego, by obejść przepisy. Okazało się, że popełniła błąd, wierząc, iż uda jej się wystrychnąć na dudka gwatemalski wymiar sprawiedliwości.
Najwyższy Sąd Wyborczy odrzucił jej kandydaturę pod zarzutem oszustwa. Nie pomogły spóźnione zapewnienia, że tak naprawdę rozstała się z prezydentem z przyczyn osobistych. – Zarejestrujcie Sandrę! – krzyczały tłumy jej zwolenników przed gmachem sądu. Petycję z żądaniem niezamykania jej drogi do prezydentury podpisało 1,3 mln obywateli 12-milionowej Gwatemali.
Pani Torres nie daje za wygraną. Złożyła skargę do Trybunału Konstytucyjnego, a popierające ją partie wniosły pozew przeciwko Gwatemali do Środkowoamerykańskiego Trybunału Sprawiedliwości. Blokując kandydaturę byłej pierwszej damy, Najwyższy Sąd Wyborczy wykluczył ich zdaniem jedną opcję polityczną z wyścigu prezydenckiego.