Prezydent Irlandii pełni wyłącznie funkcje reprezentacyjne, jest bardziej ambasadorem niż przywódcą politycznym – ale w kampanii wyborczej emocji nie brakowało.
Kandydatów było tylu i reprezentowali tak szeroki przekrój społeczny, że 3,2 miliona uprawnionych do głosowania Irlandczyków mogło mówić o prawdziwej klęsce urodzaju.
O schedę po Mary McAleese ubiegali się: były przywódca Irlandzkiej Armii Republikańskiej Martin McGuinness, lider Partii Pracy Michael Higgins, zdeklarowany gej senator David Norris, przedsiębiorca i gwiazdor irlandzkiej edycji programu telewizyjnego Dragon's Den Sean Gallagher, laureatka Eurowizji sprzed 41 lat Dana Rosemary Scallon, działaczka na rzecz osób niepełnosprawnych Mary Davis i europarlamentarzysta Gay Mitchell reprezentujący rządzącą partię Fine Gael.
Z ostatnich przedwyborczych sondaży przeprowadzonych w czwartek wynikało, że liczyć się będzie tylko pierwsza trójka – a najbardziej Michael Higgins, który według bukmacherskiego portalu ballotbox. ie miał 41 procent szans na zwycięstwo.
Jeszcze na początku tygodnia faworytem był Sean Gallagher, ale ostatnie dni przyniosły niemałe zamieszanie. Gallagher fatalnie wypadł podczas telewizyjnej debaty, bo nie potrafił wytłumaczyć się z wysuniętych przez Martina McGuinnessa zarzutów o to, że korzystając ze wsparcia przestępców nielegalnie finansował Fianna Fail – partię, która skompromitowała się, doprowadzając trzy lata temu Irlandię niemal do bankructwa.