Wielka Brytania ujawniła dokumenty dotyczące śmierci Rudolfa Hessa, byłego wiceszefa NSDAP. Hess miał w 1987 roku powiesić się w więzieniu Spandau w Berlinie Zachodnim. Miał wówczas 93 lata i przebywał za kratami od 46 lat. Od momentu jego śmierci oficjalna wersja o samobójstwie wywoływała spore wątpliwości.
Opublikowane właśnie materiały śledztwa wydają się je potwierdzać. Kluczowym dowodem są zdjęcia zrobione w domku letniskowym więziennego ogrodu. Na fotografiach widać elektryczny kabel przywiązany do klamki okna. To właśnie za jego pomocą prominentny polityk Trzeciej Rzeszy miał odebrać sobie życie.
Problem w tym, że klamka znajdowała się na wysokości 1,4 metra, a kabel liczył 2,75 metra. Hess musiałby więc dokonać samobójstwa na klęczkach lub na leżąco, co wydaje się bardzo mało prawdopodobne. Wątpliwości wzbudza również to, że w domku letniskowym nie zebrano odcisków palców, a w dokumentach z brytyjskiego śledztwa nie zawarto zeznań świadków.
W dokumentach śledztwa znalazł się natomiast dokładny opis wydarzeń. Rudolf Hess wyszedł na spacer o 14.30 17 sierpnia 1987 roku. Następnie udał się do domku letniskowego. Gdy po pięciu minutach do środka wszedł strażnik, zastał Niemca leżącego na podłodze. Był nieprzytomny, a na szyi miał czerwoną pręgę od ucha do ucha. Strażnik wyczuł jednak puls. Sprowadzony na miejsce lekarz U.S. Army próbował go reanimować. Nic to jednak nie pomogło. O 16.10 stwierdzono zgon.
„Po zawiezieniu go do Brytyjskiego Szpitala Wojskowego okazało się, że w kieszeni ubrania Alianckiego Więźnia Numer Siedem (kryptonim Hessa – red.) znaleziono kartkę zapisaną pismem ręcznym, w formie listu pożegnalnego samobójcy" – napisano w raporcie. Właśnie ten list wzbudza największe wątpliwości historyków.