Tradycyjnie prezydent Gruzji na początku każdego roku przedstawiał parlamentowi raport o stanie państwa. Na uroczystych posiedzeniach obecni byli przedstawiciele rządu i korpusu dyplomatycznego. Sytuacja zmieniła się po ubiegłorocznych wyborach, w których zwyciężyli przeciwnicy Saakaszwilego. Uznali, że nie chcą słuchać prezydenta.

Saakaszwili postanowił wygłosić przemówienie w Bibliotece Narodowej. Tam jednak czekała na niego grupa demonstrantów. Doszło do starć przeciwników prezydenta z jego zwolennikami. Saakaszwili nie dotarł do gmachu biblioteki, a zaproszeni dyplomaci musieli uciekać bocznymi drzwiami. Ostatecznie prezydent wygłosił przemówienie w swojej rezydencji.

Według niezależnych komentatorów, sytuacja w Gruzji zaostrza się. Ich zdaniem, odpowiedzialność za to spada na lidera rządzącej koalicji - premiera Bidzinę Iwaniszwilego, który nie potrafi powstrzymać się od agresywnych działań wobec Micheila Saakaszwilego.