Kto ma w Berlinie samochód luksusowy musi się liczyć z tym, że jest on całe osiemnaście razy bardziej narażony na kradzież niż na południu kraju. Takie dane opublikowała właśnie centralna organizacja zrzeszająca niemieckich ubezpieczycieli GDV. Wynika z nich także, że Berlin nadal dzierży palmę pierwszeństwa pod względem skradzionych samochodów. W chwili gdy średnio ginie rocznie w Niemczech 0,6 samochodu na tysiąc, to w Berlinie wskaźnik ten wynosi 3,6. Na drugim miejscu jest Hamburg z współczynnikiem 2,1. Dlaczego więc Berlin? — Skradzione w Berlinie auto niedługo potem znajduje się w Europie Wschodniej — tłumaczy Katrin Rüter de Escobar, rzeczniczka GDV.

Więcej w jutrzejszej "Rzeczpospolitej"

Policja rozbiła szajkę złodziei samochodów