Jak wynika z danych portalu auto.de każda ze stacji benzynowych w Magdeburgu pada ofiarą kradzieży benzyny co najmniej 26 razy w roku. Drugie miejsce zajmuje ,o dziwo Konstancja tuż przy granicy ze Szwajcarią gdzie benzyna jest tańsza. Na trzecim miejscu jest Berlin gdzie zgłoszono w roku ubiegłym 7 tys. przypadków kradzieży. Jako, że wiele stacji nie zawiadamia policji ocenia się ,że liczba takich przypadków jest wielokrotnie wyższa.
Sprawcy działają niemal zawsze według tego samego wzoru podjeżdżając do dystrybutora bez numerów rejestracyjnych lub też z tablicami kradzionymi. Po zatankowaniu odjeżdżają z piskiem opon. Jedynie 20 procent z popełnionych wykroczeń jest zgłaszanych na policję. W większości właściciele stacji muszą pogodzić się ze stratą, bo albo nie mają monitoringu albo odstrasza ich biurokracja przy zgłaszaniu kradzieży na policję.
W Niemczech działa ponad 16 tys. stacji i ich straty szacuje się na 30 mln. euro rocznie.Wykrywalność oszustw wynosi 43 proc. Dotyczy to oczywiście tylko tych zgłoszonych. Oszustami są w zdecydowanej większości mężczyźni. Kobiety są sprawcami co piątej kradzieży.