Sześcioletnia Sarah Syad z podalpejskiego miasteczka Voreppe zaginęła w kwietniu 1991 r. Jej zwłoki odnaleziono po kilku dniach w pobliskim lesie, obdukcja wykazała, że dziecko zostało zgwałcone i uduszone. Po pięciu latach w tej samej okolicy doszło do kolejnej zbrodni – ofiarą była 10-letnia Saida Berch. Jej ciało nieznany zabójca porzucił nad przepływającą w pobliżu rzeką. Mimo wysiłków policji, żadnemu z kilku podejrzanych nie udało się przedstawić zarzutów popełnienia morderstwa.
Do przełomu doszło w tym tygodniu, kiedy okazało się, że próbka DNA pobrana we wtorek od sprawcy poważnego wykroczenia drogowego zgadza się z DNA śladów biologicznych pozostawionych przez zabójcę sprzed ponad 20 lat. Okazał się nim 37-letni obecnie mężczyzna, który zatem w chwili popełnienia przestępstwa nie był jeszcze pełnoletni. Co więcej – od czasu zbrodni pozostawał w dobrych relacjach z niczego nieświadomymi bliskimi zamordowanych dzieci.
Jak dowiedzieli się dziennikarze miejscowej gazety sprawca był na liście podejrzanych w 1991 r. i policjanci nawet go przesłuchiwali. Miał jednak alibi, a śledczym brakowało mocnych dowodów. Teraz wrócili do starych akt i nabrali nowych podejrzeń. Okazuje się, że w prefekturze Isere, w której leży Voreppe w latach 1983-1996 popełniono łącznie aż 9 niewyjaśnionych do tej pory zabójstw lub uprowadzeń nieletnich. Jean-Yves Coquillat, prokurator z Grenoble zamierza powtórnie zbadać te przypadki i sprawdzić czy namierzony obecnie mężczyzna nie ma z nimi czegoś wspólnego.
Tymczasem podejrzany nie przyznaje się do niczego, a jego obrończyni sugeruje nawet, że może chodzić o pomyłkę podczas badania DNA.