W środę od rana funkcjonariusze policji i Służby Ochrony Państwa wypełnili ulicę Kryniczną na Saskiej Kępie w Warszawie. Mieszkający w polskiej stolicy Białorusini i tłum dziennikarzy zgromadzili się przy zabytkowej willi, dawnej ambasady Tunezji, a przed tym rezydencji ambasadora Francji. Czekali na Swiatłanę Cichanouską, główną przeciwniczkę Aleksandra Łukaszenki.
Przyjechała w towarzystwie premiera Mateusza Morawieckiego, w rządowej limuzynie i pod czujnym okiem funkcjonariuszy SOP. Żaden rywal Łukaszenki w poprzednim wyborach prezydenckich na Białorusi nie cieszył się takim uznaniem w żadnym z państw UE, ale też żadnemu z nich nie udało się wstrząsnąć dyktaturą tak, jak to zrobiła ta skromna, ale niezwykle odważna kobieta. Żona aresztowanego męża i wyrzucona z własnego kraju matka dwójki dzieci.