Szokująca wiadomość pojawiła się w poniedziałek rano. Kandydat FN Laurent Lopez zdobył 40,9 proc. głosów w wyborach lokalnych w departamencie Var w prowincji Prowansja-Lazurowe Wybrzeże. Mandat zdobyłby już w pierwszej turze, gdyby nie konkurencyjny kandydat skrajnej prawicy, którego poparło prawie 10 proc. głosujących.
W Var pozycja ugrupowania Marine Le Pen jest wyjątkowo silna z powodu strachu przed dużą liczbą imigrantów z Afryki Północnej i wielu garnizonów wojskowych, gdzie poparcie dla FN jest tradycyjnie duże. Jednak także w całej Francji Front Narodowy bije rekordy popularności. Według najnowszego sondażu tygodnika „Le Nouvel Observateur" może już liczyć na 24 proc. głosów.
– To wystarczy, aby wygrać wybory do Parlamentu Europejskiego. Frekwencja jest wówczas niska (40 proc. w 2009 r. – red.), a mobilizacja zwolenników Frontu Narodowego o wiele większa niż tradycyjnych ugrupowań politycznych – uważa Dominique Reynie, dyrektor Fondation pour l'Innovation Politique w Paryżu.
Do triumfu już szykuje się Marine Le Pen. Zapowiedziała, że będzie osobiście kandydowała do europarlamentu z regionu Nord-Pas-de Calais. Po raz szósty będzie też startował jej ojciec, założyciel FN, 85-letni Jean-Marie.
Aby nie dopuścić do katastrofy, rządzący krajem socjaliści zaapelowali do innych ugrupowań „republikańskich", aby „zagrodzić" drogę Frontowi Narodowemu w eurowyborach. Chcą, aby kandydaci lewicy i konserwatywnej UMP współpracowali w tych okręgach, gdzie mogą zwyciężyć politycy skrajnej prawicy.