W zeszłym tygodniu w Baja California zginał 63-letni Francisco Rafael Arellano Felix, uważany za jednego z leaderów miejscowego kartelu Tijuana. Mężczyznę zastrzelił sprawca przebrany właśnie za klauna. Do ataku doszło na plaży, podczas rodzinnego spotkania w kurorcie Cabo San Lucas.
Społeczność klaunów podeszła do tych wydarzeń bardzo poważnie. - Ludzie którzy to zrobili nie byli klaunami. Przysięgam na grób mojej matki, że nimi nie byli - mówił Associated Press jeden z liderów zgromadzenia Tomas Morales.
Wyrażając swój protest wobec rosnącej ilości aktów przemocy, 500 klaunów uczestniczyło w odbywającym się w centrum miasta proteście polegającym na ... ciągłym śmianiu się. Chociaż forma protestu wydaje się zabawna, zebrani na 18. Międzynarodowym Konwencie Klaunów do problemu podchodzą całkiem poważnie.
Na międzynarodowe spotkanie do Mexico City zjechali się klauni z kilkunastu krajów. Jak tłumaczyli, sami często sami padają ofiarą kradzieży i napadów, a ich stroje są wykorzystywane przez przestępców. - Chcemy pokoju, podczas gdy w Meksyku jest tak dużo przemocy. Wiemy jak wygląda sytuacja i chcemy tylko trochę pokoju. Mamy dawać radość i śmiech, dlatego jesteśmy klaunami - mówił jeden z protestujacych.
W związku z przestępstwami narkotykowymi w ciągu ostatnich siedmiu lat w Meksyku zginęło około 60 tysięcy osób.