Według informacji gazety „Washington Post" amerykańscy komandosi stacjonują głównie w Ugandzie. Pełnią rolę instruktorów i doradców dla żołnierzy sił specjalnych kilku krajów afrykańskich, które w ramach operacji Unii Afrykańskiej ścigają Josepha Kony'ego.
Kony jest przywódcą Armii Oporu Boga, organizacji partyzanckiej ideologicznie przypominającej sektę. Kony walczy o założenie w Ugandzie państwa religijnego opartego na Dziesięciu Przykazaniach, z sobą w roli przywódcy.
Międzynarodowy Trybunał Karny w Hadze wydał osiem lat temu nakaz aresztowania Kony'ego za zbrodnie przeciwko ludzkości. Od lat 80. podwładni Kony'ego porwali bowiem 25-30 tys. dzieci, które są zmuszane do walki w Armii Oporu.
„Washington Post" twierdzi, że amerykańscy komandosi mają zakaz udziału w walkach, chyba, że w obronie własnej. Gazeta opisuje nawet niedawny rajd komandosów z Sudanu Południowego na jedną z baz Armii Oporu w Ugandzie. Kilkudziesięciu sudańskich komandosów było wówczas dowodzonych przez kilku Amerykanów.
Misja Unii Afrykańskiej jest też wspierana przez amerykańskie samoloty zwiadowcze stacjonujące w bazie sił specjalnych w Ugandzie.