Krym buntuje się przeciw nowym władzom w Kijowie?
Siergiej Aksionow: Na Krymie nikt nie łamie prawa, nie ma awantur. Ponad trzy tysiące osób zapisało się do oddziałów samoobrony. Trzymają oni rękę na pulsie i kontrolują cały region, ponieważ z Kijowa dochodzą pogróżki o tym, że do Sewastopola wkrótce udadzą się grupy „banderowców". Ostatnio krąży informacja o tym, że funkcję ministra edukacji może objąć Iryna Farion, która chce karać ludzi za „rosyjskie piosenki w taksówce". Na wschodzie nikt się z tym nie pogodzi.
Więc jaki jest plan działań?
Będziemy w sposób pokojowy bronili naszych interesów na południowym wschodzie Ukrainy. Zrobimy to samo, co zrobił Majdan. Chcemy, by Krym całkowicie odciął się od centralnych władz w Kijowie. Półwysep może formalnie pozostać w granicach Ukrainy, lecz władze na Krymie będą się rządziły swoimi prawami i według własnych zasad.
Janukowycz ma jeszcze poparcie na Krymie?