Były prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz zniknął z pola widzenia, co jednak nie znaczy, że zrzekł się wszelkich pretensji do udziału w dalszych wydarzeniach w swym kraju. Tak przynajmniej twierdzą rosyjskie źródła.
Zdaniem „Naszej Wersji", tygodnika wchodzącego w skład rosyjskiego holdingu medialnego „Sowierszenno Sekretno", Janukowycz poddał się udanej operacji serca, czuje się doskonale i lada dzień wystąpi z publicznym oświadczeniem. Ma dotyczyć scenariusza powrotu do władzy w Kijowie. Dziennikarze sensacyjnego tygodnika nie mają złudzeń, że były prezydent ogłosi, iż zamierza wesprzeć separatystów we wschodniej części kraju. Ma to być odpowiedź na żądania pojawiające się na wiecach zwolenników Rosji, które 22 i 23 marca zorganizowano w Doniecku, Odessie, Charkowie, Chersonie i Ługańsku. Pobrzmiewały tam hasła o nielegalnym charakterze obecnych władz ukraińskich, a także różnego rodzaju pomysły na przekształcenie Ukrainy w państwo federalne. Domagano się też przeprowadzenia referendum na wzór krymski.
W ocenie „Naszej Wersji" były prezydent zamierza więc stanąć na czele ruchów separatystycznych. Wszystko ma być doskonale przygotowane. We wschodniej części kraju na sygnał do powstania czeka już podobno 30 tys. bojowników uzbrojonych nie tylko w automaty, ale i „najnowsze zdobycze techniki wojennej". Ci ludzie mieliby pomóc byłemu prezydentowi opanować niektóre regiony wschodnie. Autorzy milczą na temat dalszego rozwoju sytuacji.
– Takich informacji nie sposób ocenić inaczej niż jako próbę destabilizowania sytuacji – tłumaczy „Rz" Władimir Sidenko, szef kijowskiego Centrum Razumkowa. Przy tym nikt nie ma złudzeń, że Moskwa rzuciła wszystkie swe siły, aby nie dopuścić do politycznej normalizacji Ukrainy. Siergiej Kaplin, jeden z deputowanych UDAR-u, partii Witalija Kliczki, po wizycie w okolicach Charkowa zapewniał, że rosyjscy emisariusze werbują ochotników na antyrządowe wiece na wschodzie kraju, oferując 300 dol. za udział.
Kijów ma żal, że Zachód nie bronił Krymu