Powiedział o tym miejscowej agencji Apsnypress rzecznik prezydenta separatystycznej Abchazji Aleksandra Ankaba.
Rzecznik Kristian Bżania podkreślił, że w społeczeństwie abchaskim nikt nie podnosi tego problemu. Pojawia się on tylko w mediach rosyjskich, które spekulują, kto może poprosić o przyjęcie do Federacji Rosyjskiej w związku z wydarzeniami na Krymie.
- My już wybraliśmy: niepodległość - stwierdził Bżania.
Niepodległość Abchazji uznaje to jednak tylko kilka krajów na świecie. Oprócz Rosji, która uznała Abchazję i drugą republikę separtatystyczną Osetię Południową po wojnie z Gruzją w 2008 roku, są to Wenezuela, Nikaragua oraz wyspiarskie państewka z Pacyfiku - Nauru i Tuvalu.
Z powodu rosyjskiego wsparcia dla separatystów, w tym utrzymywania wojsk na terenie separatystycznych republik, Tbilisi nie utrzymuje stosunków dyplomatycznych z Moskwą.