Strach przed ebolą przekracza granice

Coraz więcej państw Azji i Europy obawia się przywleczenia wirusa śmiertelnej choroby.

Aktualizacja: 01.08.2014 09:31 Publikacja: 01.08.2014 02:19

Strach przed ebolą przekracza granice

Foto: AFP

Obawy związane są przede wszystkim z brakiem widocznych efektów w zwalczaniu epidemii. Od czasu zdiagnozowania pierwszego przypadku choroby zakażeniu uległo ponad 1200 osób, z czego 672 zmarły.

Zdecydowana większość infekcji stwierdzona została w Gwinei, Sierra Leone i Liberii, jednak pojedyncze osoby podejrzewane o nosicielstwo wirusa dotarły już do Nigerii, Wielkiej Brytanii i Hongkongu. U pierwszej osoby z objawami choroby w Hiszpanii wirusa nie wykryto, co przedstawiciele Unii Europejskiej uznali za przykład dobrego funkcjonowania systemu prewencji. Zajmująca się pomocą humanitarna komisarz Kristalina Georgijewa zapewniła, ze UE zwiększy pomoc dla państw afrykańskich walczących z epidemią.

Najpoważniej potraktował zagrożenie rząd Wielkiej Brytanii, który zwołał posiedzenie komitetu kryzysowego (Cobra). Stwierdzono na nim, że na razie nie ma bezpośredniego zagrożenia, a najlepszym sposobem przeciwdziałania epidemii jest zwiększenie pomocy medycznej dla Afryki. Pomoc taką niezależnie od działań UE zadeklarowała także Francja.

Obawy budzi ryzyko rozniesienia wirusa drogą lotniczą

Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) uważa, że ogłaszanie globalnego zagrożenia pandemią jest wciąż przedwczesne. Organizacja Lekarze bez Granic (MSF) ostrzega jednak przed pogarszaniem się sytuacji i alarmuje, że naprawdę nie istnieje żaden plan skoordynowanych działań międzynarodowych. Bart Janssens, dyrektor ds. operacji MSF, oświadczył, że zagrożenie jest bagatelizowane. Brytyjski lekarz Benjamin Black, który brał udział w walce z chorobą w Sierra Leone, alarmuje, że miejscowa służba zdrowia nie jest w stanie podołać zagrożeniu, a niektóre organizacje humanitarne (Korpus Pokoju i Samaritan's Purse) ewakuują swoich ochotników z Afryki.

Strach przed chorobą spowodował, że w Liberii zamknięto wszystkie szkoły, a pracownicy instytucji państwowych zostali skierowani na miesięczny urlop.

Największe obawy związane są z możliwością szybkiego rozniesienia wirusa eboli poprzez komunikację lotniczą. W Nigerii panikę wywołał przypadek śmierci zakażonego Amerykanina, który przyleciał do Lagos z Liberii. W rezultacie afrykańskie linie ASKY zawiesiły wszystkie loty do zagrożonych krajów. Możliwe reakcje na epidemię rozpatrywała Międzynarodowa Organizacja Lotnictwa Cywilnego (ICAO), choć na razie nie zdecydowano o wprowadzeniu ograniczeń.

Atmosfery strachu nie są w stanie przezwyciężyć specjaliści tłumaczący, że ryzyko przypadkowego zakażenia wirusem eboli nie jest w rzeczywistości duże. Prof. Peter Piot, jeden z odkrywców wirusa eboli, twierdzi, że poza Afryką, w regionach, gdzie przestrzega się zasad higieny, do żadnej epidemii raczej nie dojdzie. Poinformował też o tym, że prace nad szczepionką są już zaawansowane.

Obawy związane są przede wszystkim z brakiem widocznych efektów w zwalczaniu epidemii. Od czasu zdiagnozowania pierwszego przypadku choroby zakażeniu uległo ponad 1200 osób, z czego 672 zmarły.

Zdecydowana większość infekcji stwierdzona została w Gwinei, Sierra Leone i Liberii, jednak pojedyncze osoby podejrzewane o nosicielstwo wirusa dotarły już do Nigerii, Wielkiej Brytanii i Hongkongu. U pierwszej osoby z objawami choroby w Hiszpanii wirusa nie wykryto, co przedstawiciele Unii Europejskiej uznali za przykład dobrego funkcjonowania systemu prewencji. Zajmująca się pomocą humanitarna komisarz Kristalina Georgijewa zapewniła, ze UE zwiększy pomoc dla państw afrykańskich walczących z epidemią.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1178
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1177
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1176
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1175
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1174