Korespondencja z Brukseli
Po skoordynowanej akcji policji federalnej w czwartek wieczorem, która w kilku miastach Belgii zaatakowała wybrane cele terrorystyczne, rząd poniósł stopień zagrożenia terrorystycznego z 2 do 3 w 4-stopniowej skali. Przeciętnemu obserwatorowi trudno się jednak zorientować, co to w praktyce oznacza. Władze informują o wzmożonej ochronie komisariatów, budynków sądów i innych instytucji publicznych. Zamknięto dla publiczności ratusz Brukseli, a nad centrum lata policyjny helikopter. Te środki są selektywne, bo z informacji policji wynika, że to ona sama lub też instytucje rządowe mogłyby być celem ataków terrorystycznych planowanych przez siatkę dżihadystów. Na ulicach, w sklepach, miejscach publicznych, wzmożonej ochrony nie widać. Nie zauważyłam policji na stacjach metra, mimo że przejeżdżałam przez tak kluczowe, jak Gare Centrale (centralny dworzec kolejowy), czy Arts Loi (główna stacja przesiadkowa). Ratusz co prawda zamknięto, ale dotyczy to tylko siedziby burmistrza i historycznych pomieszczeń w zabytkowym budynku na Grande Place. Bo centrum administracyjne gminy Bruksela działało wczoraj normalnie, bez widocznej dodatkowej ochrony.