Reklama

Dostawy broni czy inwazja

Amerykański Kongres wzywa prezydenta, by wysłał broń na Ukrainę. Rosja grozi odwetem.

Aktualizacja: 24.03.2015 21:03 Publikacja: 24.03.2015 20:10

Zmodyfikowany ukraiński czołg T-62

Zmodyfikowany ukraiński czołg T-62

Foto: AFP/Anatolii Stepanov

„Izba Reprezentantów zdecydowanie wzywa prezydenta, by bez zwłoki i w pełni wykorzystał pełnomocnictwa nadane mu przez Kongres i zaoferował Ukrainie broń służącą do obrony" – głosi rezolucja przyjęta niespodziewanie we wtorek nad ranem czasu polskiego.

Za przyjęciem dokumentu głosowało ponad 3/4 kongresmenów, zarówno z Partii Republikańskiej, jak i Demokratycznej (do której należy prezydent).

„Decyzję musi i tak podjąć prezydent. Myślę, że Obama nie zdecyduje się na to. (...) Mam nadzieję, że europejscy sojusznicy przekonają go" – skomentował amerykańską rezolucję szef komitetu ds. międzynarodowych rosyjskiego Senatu Władimir Dżabrałow.

– Najprawdopodobniej to kanclerz Angela Merkel przekona Obamę, by nie wysyłał nam broni – powiedział „Rz" zastępca szefa kijowskiego Centrum im. Razumkowa Ołeksij Melnyk.

Obie izby amerykańskiego parlamentu przyjęły już podobną rezolucję w listopadzie ubiegłego roku. Zobowiązywała ona Obamę do wysłania broni na Ukrainę najpóźniej do końca marca. Jednak w lutym niemiecka kanclerz odwiedzała Waszyngton i wtedy – jak podejrzewają analitycy – przekonała amerykańskiego prezydenta, by nie wykonywał kongresowej rezolucji. Przynajmniej w czasie obowiązywania rozejmu, który wkrótce uzgodniono w Mińsku.

Reklama
Reklama

Jednak kolejne już wezwanie amerykańskiego Kongresu do prezydenta wywołało znaczne zdenerwowanie w Moskwie. Przedstawiciel formalnie opozycyjnej (a faktycznie utworzonej na polecenie Kremla) partii Sprawiedliwa Rosja Michaił Jemeljanow powiedział, że parlament powinien znów nadać prezydentowi Putinowi prawo wysyłania rosyjskich wojsk na Ukrainę (taką prerogatywę ma jedynie rosyjski senat). Poprzednio przekazano mu je entuzjastycznie 1 marca 2014 roku, w trakcie ataku na Krym. Jednak w czerwcu ubiegłego roku Putin sam z niego zrezygnował, mimo zachęt deputowanych, by sobie zatrzymał.

Jemeljanow zaproponował też, by w odpowiedzi na amerykańskie dostawy Rosja „zaczęła, nie kryjąc się, dostarczać broń pospolitemu ruszeniu" (tak w Rosji nazywają separatystycznych bojówkarzy z Donbasu). Rosyjscy politycy uważają bowiem, że takie dostawy „postawią krzyżyk na mińskich porozumieniach".

– Ewentualne amerykańskie dostawy mogą obejmować tylko broń o charakterze defensywnym: systemy przeciwpancerne, radary przeciwartyleryjskie, drony, sprzęt łączności czy medyczny. Nie doda ona zdolności ofensywnych armii ukraińskiej – tłumaczył Melnyk.

– Za to znacznie podniósłby cenę, jaką agresor zapłaciłby w przypadku ataku na nasze oddziały. Dlatego w Kijowie zupełnie nie rozumieją motywów Obamy, który nie chce nam jej wysłać – dodał.

Ukraińscy eksperci wojskowi są zgodni, że część tego sprzętu można samemu wyprodukować nad Dnieprem. – Nie będzie to broń takiej jakości jak amerykańska, ale będzie. Tyle że potrzebujemy czasu, a w trakcie trzeba się czymś bronić – powiedział „Rz" specjalista wojskowy Konstantin Maszowec.

Wśród broni, która już jest gotowa do seryjnej produkcji, są na przykład ukraińskie ręczne rakiety przeciwpancerne Stug. Nie są one tak celne jak amerykańskie javeliny, są też znacznie cięższe (javeliny może obsługiwać jeden żołnierz, stugi – co najmniej dwóch), ale i tak znacznie zmniejszyłyby rosyjską przewagę w czołgach. A to właśnie siły pancerne przeciwnika doprowadziły do ukraińskiej klęski pod Iłowajskiem (w sierpniu ubiegłego roku) i zmusiły do opuszczenia Debalcewa (w lutym).

Reklama
Reklama

W zakładach w Charkowie szykują zaś kolejne rodzaje własnych czołgów dla armii. Na początku marca rosyjskich separatystów bardzo wystraszył ukraiński czołg używany przez pułk „Azow" broniący Mariupola. Nazwali go czarną panterą, chociaż faktycznie maszyna częściowo pomalowana była na szaro. Okazało się, że to najnowsza modyfikacja starego radzieckiego T-62 produkowanego w charkowskich zakładach jeszcze w latach 60. Kijów zerwał właśnie kontrakt na dostawy takich maszyn do Demokratycznej Republiki Konga i skierował je na front.

Analitycy uważają, że rosyjski sprzeciw wobec amerykańskich dostaw jest elementem gry politycznej, niczego więcej. – Dzięki szantażowi w sprawie dostaw czy groźbom użycia broni atomowej (sam je przedstawił w niedawno nadanym filmie „Krym. Droga do ojczyzny") Putin cały czas utrzymuje polityczną inicjatywę. To on decyduje, gdzie następuje polityczne starcie, i rysuje mityczne „czerwone linie", których Zachód boi się przekroczyć – mówi Melnyk.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1266
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1265
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1263
Świat
Siarhiej Cichanouski: Nie złamali mnie w więzieniu, będę walczył do końca
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1262
Materiał Promocyjny
Nie tylko okna. VELUX Polska inwestuje w ludzi, wspólnotę i przyszłość
Reklama
Reklama