Jedna Rosja nie zdobyła większości w jednej z rad w obwodzie czelabińskim i tam też straciła jedno stanowisko mera. – Wyniki mimo wszystko niewiele różnią się od obserwowanych przez nas sympatii wyborczych – powiedział „Rz" zastępca szefa socjologicznego ośrodka Lewada Centrum Aleksiej Grażdankin.
Niezachwiane poparcie
W ciągu „jednego dnia głosowania" wybierano naraz 21 gubernatorów i 34 rady obwodów, krajów i republik autonomicznych. Oprócz tego odbyło się ponad 10 tysięcy głosowań w lokalnych referendach i wyborach do rad najniższych szczebli oraz merów miast. Gubernatorów wybierano po raz drugi od 2012 roku, gdy po burzliwych protestach przeciw wybraniu znowu Władimira Putina na prezydenta Kreml zrezygnował z ich nominowania.
– Z naszych badań wynika, że cały czas w głównych grupach społecznych poparcie dla Jednej Rosji sięga około 60 proc., choć spadło o ok. 10 proc. w ciągu ostatniego miesiąca. Bez wątpienia jest to związane z pogorszeniem się poziomu życia, wywołanym sankcjami. Ten ostatni czynnik wpłynął też na spadek popularności przywódców Rosji – tłumaczy Grażdankin.
W prawie żadnym z regionów opozycja nie była w stanie nawiązać równorzędnej walki z „partią władzy". Jedynie w niektórych miejscach kandydaci komunistów na gubernatorów zdobywali 20–30 proc. głosów, honorowo przegrywając wybory. Ku powszechnemu zdziwieniu w obwodzie irkuckim obecny gubernator nie zdołał wygrać w pierwszej turze, w drugiej będzie walczył z kandydatem komunistów. Zdziwili się nawet socjologowie. – Im dalej na wschód Rosji, tym silniejsze były wpływy partii Żyrinowskiego, a nie komunistów. Ze względów demograficznych ci ostatni tracili poparcie z wyborów na wybory – mówi Grażdankin.
Dwa procent opozycji
W Kostromie (300 km na północny wschód od Moskwy) swoich kandydatów w wyborach do rady obwodu udało się wystawić opozycyjnej Koalicji Demokratycznej pod wodzą Aleksieja Nawalnego (w kilku innych obwodach po prostu odmówiono zarejestrowania jej list wyborczych). W brutalnej walce Koalicji udało się zdobyć zaledwie 2 proc. głosów. Pierwszy szef jej sztabu został aresztowany na początku kampanii wyborczej, wobec drugiego wszczęto śledztwo i w trakcie całej kampanii musiał latać na przesłuchania aż do Nowosybirska, odmówiono zarejestrowania jej listy wyborczej i zrobiono to dopiero w trakcie kampanii. „Przeciw nam prowadzono prawdziwą wojnę. Codziennie oblewali nas pomyjami w telewizjach regionalnych i ogólnokrajowych. (...) Co tydzień miasto zawalano nakładami gazet bez stopek redakcyjnych, pełnych kłamstw (np. że mój ojciec jest oligarchą). Dochodziło i do błazeńskich prowokacji, gdy w Kostromie pojawiła się gazeta pod nazwą »Gejowska Prawda« wzywająca do głosowania na nas. Spotkania z wyborcami początkowo blokowała policja, potem próbowali je rozbijać prowokatorzy, a w końcu napadali na nie wysportowani młodzi ludzie" – opisał kampanię jeden z liderów opozycji Ilja Jaszin.